Boom gospodarczy omija nasz region. Nie kwapimy się do zakładania prywatnego biznesu. Na Lubelszczyźnie wciąż tyle samo firm się otwiera, co... zamyka.
Grażyna Stuczyńska wraz z przyjaciółką od kilku miesięcy prowadzi kawiarnię "Filiżanka” na jednym z lubelskich osiedli. - Największy problem miałyśmy z załatwieniem spraw w urzędzie. Rejestracja, regon, NIP, opinie z sanepidu... To się ciągnęło miesiącami - opowiada pani Grażyna. - Lokal od dawna czekał gotowy, a formalnościom nie było końca. Przez to później niż planowałyśmy otworzyłyśmy kawiarnię.
- Zarejestrowałem firmę bardzo szybko i sprawnie, ale może dlatego, że robiłem to w Kraśniku, a nie w Lublinie - chwali się Sławomir Ostrowski prowadzący sklep z tradycyjnymi wędlinami "Wiejski przysmak”. Jednak pan Sławomir jeszcze nie może powiedzieć, że mu się udało odnieść sukces. - Koszty prowadzenia działalności są ogromne. Działam już prawie rok, a jeszcze nie wyszedłem na swoje. Mam nadzieję, że przetrwam...
W pierwszym półroczu na Lubelszczyźnie powstało 6360 nowych firm. Rok wcześniej - o 17 więcej. Najwięcej przedsiębiorców postanowiło spróbować swoich sił w handlu, ale i tak było ich mniej niż w zeszłym roku. Na dodatek ponad 6 tysięcy firm zakończyło swoją działalność.
- Nie dałem rady udźwignąć kosztów - opowiada Mariusz Kowalczyk, który próbował swoich sił w działalności transportowej. - Dwóch moich pracowników wyjechało do Anglii. Kolejni zażyczyli sobie takich pensji, że ZUS i podatki by mnie wykończyły. Musiałbym przejść do tzw. szarej strefy.
- Nasze prawo swobody gospodarczej to nic innego, jak swoboda organów administracji publicznej wobec przedsiębiorcy, a dla nich samych - regulamin niewolników - ocenia Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. - A szkoda, bo z badań wynika, że Polacy to najbardziej przedsiębiorczy naród w Unii Europejskiej.