Życiu 54-latka nic już nie grozi. Leży w szpitalu, gdzie goi mu się poparzona głowa, szyja, klatka piersiowa i ręce. To rany odniesione w wyniku przypadkowego podpalenia w jednym z hrubieszowskich mieszkań. Gdy pacjent wydobrzeje, zajmie się nim policja.
Późnym wieczorem w niedzielę hrubieszowianin złożył wizytę swojej znajomej w jednym z domów przy ul. Ceglanej. Był pijany, zza paska spodni wystawała mu butelka denaturatu. Mężczyzna musiał ochlapać nim swoje ubranie. Gdy sięgnął po ogień, by odpalić papierosa, zaczął płonąć. Domownicy natychmiast rzucili mu się na ratunek, ale ich gość i tak zdążył się poważnie poparzyć.
- W tym budynku mieszka wiele rodzin. Mogło dojść do prawdziwej tragedii, gdyby ogień nie został szybko ugaszony - mówi komisarz Tomasz Martyniuk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie. - Dlatego prowadzimy postępowanie wyjaśniające, które wykaże, czy dopuszczając do samopodpalenia mężczyzna nie naraził na niebezpieczeństwo innych ludzi. (ak)