Najpierw tir uderzył w samochód na parkingu, potem w kolejny. Zahaczył jeszcze o róg sklepu i mężczyznę, który z niego wychodził.
Tak pewnie myślał kierowca renaulta, który wczoraj około godz. 16 wjechał na skrzyżowanie.
To od niego zaczął się karambol. Auto nie zatrzymało się przez znakiem STOP. Uderzyło w bok wielkiej ciężarówki, która jechała z Garbowa. Dwóch mężczyzn z renaulta wypadło z pojazdu. W ciężkim stanie trafili do szpitali. Uszkodzony został również polonez, który ciągnęli na lawecie.
Kierowca ciężarówki stracił panowanie nad pojazdem. Wjechał na przeciwny pas, a potem na samochody zaparkowane przed sklepem GS. Uszkodził daewoo espero, w którym rodzice zostawili dziecko.
Mężczyzna wychodzący ze sklepu to kolejna ofiara wypadku. Trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy uderzony przez ciężarówkę. TIR oberwał jeszcze drzwi wejściowe do sklepu i pchając przed sobą kia w końcu zatrzymał się na budynku banku.
Mieszkańcy Krasienina są przerażeni. Miejsce koło sklepu i banku jest przez nich często odwiedzane. W czwartek o tej samej porze aż roiło się tam od gimnazjalistów, którzy kończyli rok szkolny.
- Tu trzeba wybudować rodno, które spowolni ruch albo zamontować światła - mówi mieszkający w okolicy Jerzy Kotowski. - To bardzo niebezpieczne skrzyżowanie. Oznaczenia, które są teraz jakoś nie rzucają się w oczy kierowcom, którzy jadą do Lublina.
Bo miejscowi wiedzą jak jechać. Wypadki powodują przyjezdni. Od środy dochodziło do nich codziennie. Najpierw, tak jak wczoraj, samochód uderzył w ciężarówkę, ale nikomu nic się nie stało. W czwartek do rowu wpadło bmw. Bez winy nie są też kierowcy, który jadą od Garbowa z zawrotną prędkością wjeżdżają w teren zabudowany.
- Pewnie ktoś uważa, że u nas jest za mało śmiertelnych wypadków - uważają mieszkańcy Krasienina. - Nawet stopni spowalniających ruch do tej pory nie zrobili.
W nocy, w jednym z lubelskich szpitali zmarł mężczyzna jadący renault. To 24-letni mieszkaniec Kraśnika, który jechał renaultem.
(er)