Blisko 250 przychodni na Lubelszczyźnie przestanie przyjmować pacjentów. Stanie się tak, jeśli fundusz zdrowia nie przyjmie postulatów lekarzy zrzeszonych w federacji "Porozumienie Zielonogórskie”.
– Nie podpiszemy umów na warunkach proponowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia – mówi dr Teresa Dobrzańska-Pilichowska, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, prezes lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców.
Wszystko przez to, że Ministerstwo Zdrowia i fundusz zdrowia proponują zbyt małe stawki na leczenie w roku 2011. – Od czerwca kilkakrotnie spotkaliśmy się w tej sprawie na wspólnych negocjacjach. Zarówno prezes NFZ, jak i minister zdrowia ignorują nasze propozycje zwiększenia środków na podstawową opiekę medyczną w przyszłym roku – podkreśla.
To może spowodować zamknięcie przychodni. – Wtedy pacjenci będą mogli skorzystać z pomocy lekarskiej jedynie w szpitalnych izbach przyjęć. A te, w konsekwencji, będą przepełnione. Tak było już w 2004 roku – tłumaczy Dobrzańska-Pilichowsk. I dodaje: Nie wyobrażamy sobie, że tylu pacjentów miałoby stracić dostęp do podstawowej opieki medycznej. Dlatego liczymy na solidarność ze strony pozostałych lekarzy, którzy poprą nas w staraniach o lepsze finansowanie. Oczekujemy też, że przedstawiciele ministerstwa i funduszu zmienią swoje aroganckie nastawienie i zwiększą stawki.
Zamknięcie grozi 250 przychodniom w całym województwie. Problem dotyczy też piętnastu województw w kraju. – To brzmi jak jakiś horror. Mam nadzieję, że jest jedynie prowokacją ze strony lekarzy rodzinnych. Jeśli zniknie kilkadziesiąt przychodni, izby przyjęć nie będą w stanie zająć się wszystkimi pacjentami, którzy tam się skierują – uważa Agnieszka Kowalczyk, mieszkanka Chełma.
Sprawa bulwersuje też środowisko lekarzy. – Mamy nadzieję, że fundusz zmieni zdanie i przeznaczy więcej pieniędzy na opiekę medyczną. Zamknięcie ludziom dostępu do tylu lekarzy byłoby w pewnym sensie nieetyczne. Myślę, że na takie warunki nie zgodzą się ani pacjenci, ani też sami lekarze rodzinni – komentuje jeden z lubelskich medyków, który chciał pozostać anonimowy.
Ostateczne decyzje w sprawie zapadną w ciągu dwóch tygodni.