W walentynki wyznajemy sobie miłość. Ale czy tak naprawdę zastanawialiśmy się kiedyś czym ona właściwie jest? O tym opowiadają nam specjaliści.
Miłość to Platon
Prof. Lesław Hostyński z Katedry Etyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
– Według Platona, miłość to „narzędzie poznawcze”, które służy nam do poznania wartości najwyższych, czyli piękna, dobra i prawdy.
Miłość w kontekście filozoficznym tłumaczy także mit o połówkach. Według niego, kiedyś po ziemi poruszały się istoty posiadające 2 pary nóg i rąk oraz dwie głowy. Za karę Zeus rozciął te istoty na pół i rozrzucił po czterech stronach świata i miały się one tak błąkać po świecie aż znajdą swoją drugą połówkę. Gdy tak się już stało, te istoty zespalały się w akcie miłosnym i przeżywały najwyższe szczęście w tym ujęciu duchowym.
Platon wyróżnił 3 rodzaje miłości: cielesną, duchową oraz absolutną (jako najwyższa z możliwych).
Sokrates opierał się na koncepcji miłości jako aktu poznawczego, który jest całym procesem rozpoczynającym się od miłości piękna w kontekście estetycznym. Gdy zobaczymy już wiele tego piękna i poznamy je dobrze, zaczynamy mieć niedosyt i poszukujemy czegoś więcej. Przechodzimy wtedy na etap piękna duchowego i zaczynamy odkrywać piękno czynów i dobra. Na samym końcu odkrywamy etap miłości, czyli miłość do prawdy i poszukiwana ona jest w naukach. Gdy już przejdziemy te wszystkie etapy, to odkrywamy wtedy miłość pełną, prawdziwą.
Miłość to poszczególne fazy
Dr Marlena Stradomska, psycholog, wykładowca UMCS i ekspert biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
– Można mówić o wielu różnych fazach miłości. Można kochać miłością przyjacielską, można ją wiązać bardzo mocno z intymnością. Myślę, że miłość w XXI wieku powinna opierać się właśnie na intymności. Dobrze by było, żebyśmy mieli taką przestrzeń dla siebie, właśnie taką intymną, żeby skupiać się na tych relacjach wewnątrz tej relacji, a nie tylko pokazywać ją w mediach społecznościowych, czy chwalić się znajomym. Mimo tego, nie powinniśmy tworzyć hermetycznych związków, tylko móc odnaleźć się też w większym gronie, np. wspólnie spędzać czas wśród bliskich. To też jest dla nas sposób na weryfikację tej miłości. Żyjemy szybko, a warto byłoby się zatrzymać i zastanowić, do kogo „czujemy miętę”.
Zastanowić się, czy jesteśmy gotowi na tę miłość, czy jesteśmy tak bardzo samotni i potrzebujemy kogoś, żeby się móc wesprzeć na kimś, przy tym niekoniecznie patrząc na potrzeby tej drugiej osoby. Miłość to przede wszystkim ciężka, codzienna praca, która może zaowocować. Dobrze byłoby zacząć od tego, aby na początku kochać siebie, a dopiero później tę miłość przekazywać innym. Czasem dobrze by było zastanowić się nad tym, dlaczego ja szukam czegoś w innej osobie i czego nie mam w sobie, że muszę tego doświadczać na zewnątrz. Jest wiele sposobów na to, żeby rozpoznać miłość u siebie i u kogoś. Zależy to od naszych priorytetów, ale też niestety od tych nagłych wydarzeń. Jeżeli np. pojawia się choroba to dobrze by było, gdybyśmy nie zostawali w tym sami i żeby był ktoś, kto nas wspiera. Żeby ktoś nas pogłaskał po głowie, a nie mówił np. „jesteś silna”, „dasz sobie radę, bo kto jak nie ty”. To wcale nie wspiera. Może tylko wtedy kiedy np. idziemy na egzamin, ale nie do końca wtedy, kiedy pojawia się jakaś inna trudność, czyli nie tylko choroba, ale np. bezdzietność, utrata pracy i wiele innych rzeczy. Wtedy jest pytanie, czy o tego człowieka, którego kochamy, chcielibyśmy dbać, czy wtedy też będziemy odczuwać to samo, w sytuacji kryzysu. Można zadać sobie pytanie np. budząc się przy kimś, czy chcemy się przy danej osobie budzić czy jednak ta osoba wywołuje u nas absolutnie negatywne emocje i chcemy, żeby ta osoba jak najszybciej zniknęła.
Miłość to reakcja chemiczna
Dr Kinga Kasperkiewicz, biotechnolożka z Wydziału Medycznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II
– Za uczucie miłości, która bywa dla nas tak interesująca, odpowiada substancja chemiczna zwana PEA (fenyloetyloamina), zwana też „narkotykiem miłości”. Ta substancja wraz z wzrostem jej zawartości w mózgu – w sytuacji zakochania się – pociąga za sobą kolejne zmiany. Wydzielają się noradrenalina, dopamina, serotonina i oksytocyna i są to reakcje łańcuchowe o przebiegu lawinowym, znane w chemii polimerów.
To podwyższone stężenie fenyloetyloaminy objawia się tym, że nadmiernie cieszymy się na widok ukochanej osoby, mamy poczucie ogromnej siły, ale także pojawiają się wtedy problemy z koncentracją, a nawet bezsennością.
Chemicy wykazali także, że miłość ma swoją datę ważności i wraz upływem czasu aktywność substancji chemicznych zmniejsza się. Organizm ludzki nie jest w stanie ciągle działać na pełnych obrotach i „ogień miłości” przygasa lub gaśnie całkowicie. W naszym organizmie odpowiada za to dopomina, która reguluje cały system biochemiczny.
To dzięki niej nasz organizm wytwarza oksytocynę i wazopresynę, które działają odprężająco, przeciwbólowo, przeciwzapalnie, regulująco i – co najważniejsze przy temacie naszej rozmowy o miłości – zapewniają poczucie więzi, również więzi na gruncie seksualnym i zapewniają akceptację drugiego człowieka, mimo upływającego czasu.
Miłość to stan gwarantujący przeżycie
Prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK nr 4 w Lublinie oraz prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego
– Mózg jest bezwzględnie centrum dowodzenia, również w aspekcie miłości. Udało się opisać biochemię stanu zakochania identyfikując główne przekaźniki mózgowe, co się dzieje w rożnych fazach zakochania. Wskazano na bardzo ważną rolę takich przekaźników jak dopamina, która odpowiada za aktywację organizmu, pobudliwość, ale też stymuluje system nagrody w mόzgu. Czyli krótko mówiąc: nagradzamy swój umysł i organizm stanem zakochania. Jest to miłe, dlatego że jest poczuciem szczęścia, ale również jest okupione bogatymi zmianami w przekaźnictwie mózgowym.
W początkowych fazach dochodzi do spadku poziomu serotoniny, ale to odpowiada za stany zmienności emocjonalnej, trochę niepokoju i myślenia co to będzie; czyli mogą być pewne fluktuacje i czasami są lęki, nadwrażliwość na różne sygnały. Jest też oksytocyna i wazopresyna, znane również z innych stanόw fizjologicznych, chociażby ciąży i budowania więzi z drugą osobą, więc one również odgrywają kluczową rolę w utrwaleniu relacji. Nawet jak wstępne fazy zakochania mijają to zamienia się to w nadaktywność właśnie oksytocyny i wazopresyny, aby wzmocnić relacje i często rzeczywiście stwierdza się w takich długoletnich związkach utrzymanie się tej aktywności okolic mózgu z przekaźnictwem w tym zakresie. Przy fazach wstępnych wydziela się dużo hormonu takiego jak kortyzol, czyli hormonu stresowego. Organizm musi się przyzwyczaić do nowego stanu, w którym się znajduje i oczywiście udało się w sposób bezpośredni wykazać, którą okolice mózgu zawiadują tymi emocjami związanymi z zakochaniem.
Są to struktury głębokie, te bardzo pierwotne, zlokalizowane w pniu mózgu, a więc w najstarszych częściach mózgu, a tym samym dowodzi to, że jest to taki stan gwarantujący przeżycie, utrzymanie gatunku. Mamy również dodatkowe czynniki modulujące jak uwalnianie endorfin i endokannabinoidόw. One wzmacniają ten układ nagrody i mamy poczucie zadowolenia, szczęścia. Miłość to jeden z tych silnych czynników, które pobudzają mózg, rozwijają i stymulują do inwencji, np. do różnych pomysłów. To oczywiście procentuje w takim podtrzymywaniu zdrowia mózgu, więc zdecydowanie popieramy jako neurolodzy takie emocje, bo one tworzą właśnie dobre podstawy dla utrzymania funkcji mózgu.