Zamojska kardiologia współpracowała z warszawskim szpitalem MSWiA przeszczepiającym serca - dowiedzieliśmy się wczoraj.
Według funkcjonariuszy to bezwzględny i cyniczny łapówkarz, ochrzczony wczoraj przez media "Doktorem Samo Zło”. Wiadomo o kilkunastu tajemniczych zgonach, do których doszło w jego szpitalu. Lekarzowi postawiono 20 zarzutów, w tym zabójstwa. Kiedy nie dostał łapówki, miał zlecić odłączenie pacjenta od urządzeń podtrzymujących życie.
- Współpracowaliśmy z tym ośrodkiem - potwierdza dr Andrzej Kleinrok, ordynator kardiologii szpitala im. Jana Pawła II w Zamościu. - W ostatnich latach pojechało tam kilkunastu naszych pacjentów. Niektórzy są teraz pod opieką naszej poradni. Jak się potoczyły losy pozostałych, nie wiem, ponieważ nie wszyscy pochodzili z Zamojszczyzny.
Doktor Kleinrok mówi, że znał aresztowanego. - Nie był moim przyjacielem, ale spotykaliśmy się na konferencjach, rozmawialiśmy przez telefon - opowiada. - W kontaktach z osobami reprezentującymi taki sam poziom, nie sprawiał wrażenia terrorysty. A jednym z zarzutów jest bicie i kopanie personelu... To jest postawny i wysoki chłop.
Za doktorem ujął się Jan Machulak, pacjent z Janowa Lubelskiego, któremu Mirosław G. przeszczepił serce. Operacja odbyła się w 2000 roku w Krakowie, gdzie lekarz wówczas pracował. Pacjenci mówili na niego "Gary”.
"Jest w klinice dzień i noc. To niewątpliwie geniusz. Przeszczepy wykonują najzdolniejsi, nie wszyscy mogą nadążyć za najlepszymi, stąd zawiść, posądzenia. Znam wielu, których operował. Nikt nie powiedział, że brał łapówki (list publikujemy w całości na www.dziennikwschodni.pl).
Szpital w Chełmie raczej nie kierował pacjentów do Warszawy. - Jedynie nasza była pielęgniarka miała tam przeszczep. Wróciła cała i żywa. Teraz jest na rencie - mówi dr Andrzej Grelecki, ordynator chełmskiej kardiologii.
Lublin nastawiony jest na współpracę z innymi miastami niż stolica.