Mleko, chleb i masło – tyle będzie mógł kupić nauczyciel za pieniądze, które w ramach podwyżki oferuje Ministerstwo Edukacji.
Janusz Palus jest nauczycielem dyplomowanym w Zespole Szkół Energetycznych w Lublinie. W zawodzie pracuje od 21 lat. Skończył dwa kierunki studiów: Wydział Elektryczny Politechniki Lubelskiej i chemię na UMCS. Dodatkowo zdobył wykształcenie informatyczne na studiach podyplomowych. Teraz zarabia ok. 1400 zł. Po podwyżce jego pensja wzrośnie o 6,27 zł. Nauczyciele o niższym stażu dostaną jeszcze mniej: pedagog stażysta – 3,18 zł.
Dlatego zarówno ZNP jak i Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” postanowiły reagować. – Minister Roman Giertych wiele nam obiecywał. Zadeklarował, że nauczyciele dostaną 7 proc. podwyżki – wspomina Celina Stasiak, prezes lubelskiego oddziału ZNP. – Dziś już wiemy, że z tamtych słów nic nie zostało. Minister się wycofał. Teraz chce podwyższyć pensje nauczycieli o 2,2 proc. Jeśli odejmiemy od niej inflację na poziomie 1,9 proc., to realny wzrost nauczycielskich pensji wyniesie w przyszłym roku 0,3 proc. A przecież minister chciał podnieść prestiż nauczycieli. W taki sposób tego nie zrobi.
Już dziś w szkołach rozpocznie się referendum strajkowe. ZNP będzie pytać nauczycieli: „Czy wobec szkodliwej polityki rządu niszczącej system oświaty, a także wobec odstąpienia od zapowiadanych 7- proc. podwyżek płac dla nauczycieli, jesteś za przystąpieniem do jednodniowego ogólnopolskiego strajku ostrzegawczego pracowników oświaty?”.
Referendum ZNP ma potrwać do 15 lutego. Także dziś do szkół powinny trafić specjalne ulotki skierowane do pracowników oświaty od „Solidarności” z pytaniem o ewentualną akcję protestacyjną. Związek będzie pytać nauczycieli: „Czy weźmiesz udział w manifestacji lub ostrzejszych formach naszego protestu, jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem i utrzymaniem waloryzacji płac w 2007 roku na poziomie ok. 2,2 proc. oraz brakiem perspektywy poprawy finansowania edukacji w latach 2007–2010?”.