Adam S. odpowie za próbę zabicia policjanta, jego ojciec Czesław za atakowanie trzonkiem, a matka Małgorzata o wyzywanie i szarpanie się z funkcjonariuszami. Rodzina broniła przed policją... strusiego mięsa.
Sprawa rodziny S. trafiła właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. Dotyczy głośnego odbijania strusia przez policję. Do zdarzenia doszło we wrześniu tego roku. W Grabówce pod Annopolem hodowcom uciekło pięć ptaków. Cztery znaleźli. Na ślady po piątym natrafili w pobliżu miejscowości Pielgrzymka pod Opolem Lubelskim. Obok zobaczyli ślady końskich kopyt i wozu. Właściciele ptaka przeprowadzili własne śledztwo. Dowiedzieli się, że w Pielgrzymce konie ma tylko dwóch gospodarzy. Pierwszy z przywłaszczeniem zwierzaka nie miał nic wspólnego. Do drugiego poszła policja.
W oborze rodzina S. patroszyła właśnie ptaka. Adam S. z ojcem zapierał drzwi od środka, żeby nie wpuścić policjantów. Funkcjonariusze dostali się do obory. Zobaczyli tuszę ptaka. Wtedy Adam S. chwycił siekierę i ruszył na policjanta. Jego ojciec atakował trzonkiem. Policjanci wyciągnęli pistolety. Zaczęli strzelać w powietrze, a potem w nogi. Adam S. nie pozostał dłużny. Rzucił w funkcjonariusza siekierą. Trafił w plecy. Potem tym samym narzędziem zamierzył się na kolejnego funkcjonariusza. Tym razem ostrze siekiery trafiło w twarz. Policjant stracił przytomność.
Adam S z ojcem siedzą w areszcie. Matka będzie odpowiadała z wolnej stopy.