Większość z osób, które straciły stanowiska z powodu nie złożenia na czas oświadczenia lustracyjnego, nie musi się martwić.
Wczoraj pisaliśmy, że dziewięciu urzędników i szefów firm samorządowych pożegnało się ze swoimi gabinetami. Wśród nich był starosta świdnicki Mirosław Król - oświadczenie złożył kilka dni po terminie i od 10 marca przestał pełnić swoją funkcję. Ale wczoraj radni powiatowi wybrali go ponownie.
Podobnie z członkiem Rady Nadzorczej świdnickiej firmy komunalnej Peginek. - Został ponownie powołany, w czerwcu kończą kadencje Rady Nadzorcze i wtedy zastanowimy się co dalej - mówi Artur Soboń, sekretarz Urzędu Miasta w Świdniku.
Oświadczenia nie złożył też w terminie Lech Klimek, szef Bychawskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Ale przyznaje, że ma sygnał od burmistrza miasta, że w czwartek wraca na stanowisko. - Burmistrz jest zadowolony z mojej pracy - mówi. Na razie nie wiadomo czy do pracy wróci Dariusz Czarnik, członek Rady Nadzorczej MPK Lublin.
W tarapaty wpadła natomiast Beata Gorajek, szefowa Międzynarodowych Targów Lubelskich SA. Poprosiła wojewodę o dodatkowy czas na złożenie oświadczenia, a firmą kieruje przewodniczący Rady Nadzorczej.
Oświadczeń lustracyjnych nie złożyło też 33 radnych różnych samorządów, ale ponieważ sprawują mandat z wyboru, nie spotkają ich żadne konsekwencje. - Nie możemy oceniać jakości prawa, mamy zadanie zebrać oświadczenia lustracyjne i przekazać do IPN - mówi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.
(rp)