Tylko o trzy dni krócej czekają pacjenci na rozpoczęcie leczenia po wprowadzeniu pakietu onkologicznego. Wady tzw. zielonej karty coraz wyraźniej widzą też lekarze specjaliści
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Chodzi o czas, jaki mija od momentu podejrzenia nowotworu do rozpoczęcia leczenia. Okazuje się, że od kiedy działa pakiet jest on krótszy zaledwie o trzy dni – tłumaczy Anna Andrzejczak z Fundacji Onkologia 2025.
Problemem jest m.in. brak płynnego przejścia między kolejnymi etapami leczenia, które przewiduje pakiet onkologiczny. – Nikt nie liczy czasu jaki mija pomiędzy wizytami u kolejnych lekarzy czy zebraniem się konsylium. Ośrodki rozliczają się tylko z czasu, który spędza u nich pacjent – mówi Andrzejczak. – Na czas oczekiwania wpłynęło też m.in. pominięcie lekarzy specjalistów w cyklu leczenia, bo kartę DiLO (którą dostaje pacjent onkologiczny) może na razie wystawić tylko lekarz POZ. Jeśli specjalista podejrzewa chorobę to musi odesłać pacjenta do lekarza POZ.
Wady pakietu onkologicznego coraz wyraźniej widzą też onkolodzy. – Ideą było przyspieszenie i poprawa jakości leczenia onkologicznego. Ale realia jego funkcjonowania nie spełniły tych oczekiwań, a wręcz utrudniły lekarzom szybką diagnostykę i terapię chorego na nowotwór – mówi prof. Barbara Madej-Czerwonka, kierownik Oddziału Chirurgii Piersi w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Według prof. Madej-Czerwonki, czas rozpoczęcia leczenia wydłużyło wprowadzenie obowiązkowych konsyliów, które z braku lekarzy specjalistów są organizowane zbyt rzadko.
– Często decyzje podejmowano bez badania chorego, bez jego obecności, a tylko na podstawie wyników badań obrazowych. Pacjent nie miał więc szans wypowiedzieć się czy zgadza się na proponowane leczenie, nie był zorientowany w szczegółach czekającej go terapii – tłumaczy lekarka. – Dotychczas to lekarz prowadzący - najczęściej specjalista świetnie zorientowany w aktualnych standardach leczenia - informował chorego o planowanych metodach terapeutycznych. Pacjent czuł się bezpiecznie. A w przypadkach trudnych, nietypowych, lekarz konsultował się ze specjalistami w innych dziedzinach i wspólnie podejmowali decyzje. Warto więc wrócić do tego systemu, a konsyliami objąć tylko chorych o skomplikowanym przebiegu choroby – radzi.Inaczej jest jedynie w ośrodkach specjalizujących się w leczeniu pacjentów z nowotworami.
– U nas często diagnostyka trwa nawet krócej niż zakładane 9 tygodni. Jeśli jednak pacjent wymaga skomplikowanych badań, ten czas może ulec wydłużeniu – mówi lek. Maciej Kondratowicz-Kucewicz, p.o. dyrektora Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. – Ale nasz szpital jest ośrodkiem specjalistycznym, gdzie diagnostykę i leczenie realizuje się kompleksowo. Problemy z terminową realizacją założeń karty DiLO mogą być w innych ośrodkach, o bardziej ogólnym profilu.
W efekcie, jak pokazuje raport Fundacji Onkologia 2025, aż 20 proc. pacjentów chcąc skrócić czas leczenia decyduje się na płatne badania i konsultacje. – A przecież w założeniu leczenie onkologiczne miało być szybkie i bezpłatne – podsumowuje Andrzejczak.
Krócej, ale niewiele
Na przełomie 2014 i 2015 roku średni czas oczekiwania od podejrzenia choroby nowotworowej do rozpoczęcia leczenia wynosił 77 dni – w tym 41 dni poświęconych na diagnostykę oraz 36 dni na wdrożenie terapii.
Rok później, po wejściu w życie pakietu onkologicznego, realny czas oczekiwania to 74 dni. Zdiagnozowanie choroby zajmowało 35 dni, a czas od diagnozy do rozpoczęcia leczenia – 37 dni.
Źródło: Fundacja Onkologia 2025