W ręce policji wpadło trzech kolejnych podejrzanych o przynależność do szajki przemycającej papierosy na wielką skalę.
Mężczyzna wpadł przed dwoma tygodniami w Aachen. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego przekazali niemieckiej policji dokładne informacje, gdzie go szukać. Trzy dni wcześniej przejęli w Toruniu transport papierosów. Sześciu mężczyzn zostało przyłapanych na przeładowywaniu bezakcyzowego ładunku, który miał trafić do Europy Zachodniej.
Według śledczych, jedną z głównych ról w gangu odgrywał Sławomir B., właściciel firmy przewozowej z Rzeczycy pod Międzyrzecem Podlaskim. W tej miejscowości policjanci znaleźli ukryte w ziemi beczki po mleku. Było w nich ponad 2 miliony euro, ponad pół miliona funtów brytyjskich oraz 9 kg wyrobów ze złota.
Wczoraj firma Stanisława B. sprawiała wrażenie wymarłej. Na ogrodzonym terenie, przed okazałymi hangarami, stało kilka tirów. Nie było przy nich żadnego pracownika.
- Jeszcze niedawno tam był ruch - opowiada jeden z sąsiadów. - Ciężarówki podjeżdżały i odjeżdżały jedna za drugą. A Sławek zaczynał od niczego. Był zwykłym kierowcą. Szybko to wszystko postawił.
Sławomir B. mieszkał z rodziną w domu położonym przy olbrzymich garażach. Tuż obok dom ma jego dawny kierowca, który również trafił za kratki.
Gangsterzy przemycali papierosy na wielką skalę. Przemyt szedł dwoma szlakami. Pierwszy prowadził z krajów zza wschodniej granicy przez Polskę do krajów Europy Zachodniej i Wielkiej Brytanii. Drugim szlakiem papierosy płynęły statkami z Chin, które zawijały do naszych portów. Tu również punktem docelowym była Europa Zachodnia. Niektóre partie papierosów przeładowywano w Polsce, inne omijały nasz kraj.
W ciągu kilku dni wpadło 27 osób. Ostatnio trzy kolejne. - Dwie z nich zostały aresztowane - mówi Andrzej Markowski, naczelnik lubelskiego wydziały Prokuratury Krajowej.