Dyrekcja szpitala kilka dni temu wprowadziła opłaty za korzystanie z przyszpitalnego parkingu. Każdy wjeżdżający musi zapłacić dwa złote bez względu na to jak długo będzie parkował.
- Opłaty funkcjonują dopiero kilka dni, ludzie muszą się do tego przyzwyczaić i wszystko musi się dotrzeć. Nie my pierwsi wymyśliliśmy płatny parking. W Lublinie też tak jest - argumentuje Zbigniew Widomski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Janowie Lubelskim.
Dyrektor Widomski twierdzi, że ZOZ ponosi ogromne koszty związane z utrzymaniem szpitala. Dlatego szuka pieniędzy, gdzie się da. Te z płatnego parkingu zamierza przeznaczyć na nowy tomograf komputerowy. - Tylko w pierwszym dniu parkingowi zebrali 380 zł. W ciągu roku powinniśmy mieć około 80 tys. zł - podkreśla.
- Ale dlaczego kupują sprzęt naszym kosztem? - denerwuje się Zbigniew Koszałka z Kondrat. - Przywożę matkę na zabiegi. Miała ich już dziewięć i za każdym razem płaciłem.
- Jeśli pacjenci mają skierowania na fizjoterapię, to od kierownika powinni otrzymywać zlecenie wjazdu. Podobnie jest w przypadku dializoterapii - wyjaśnia Widomski.
Za darmo ze szpitalnego parkingu mogą korzystać pacjenci pogotowia ratunkowego i pracownicy szpitala. - Wpuszczamy za darmo tylko wtedy, gdy ktoś jest ciężko chory - usłyszeliśmy od parkingowych.
Pomysł pobierania opłat na szpitalnym parkingu nie podoba się mieszkańcom pobliskich bloków. - Teraz wszyscy szukają miejsca na osiedlowym parkingu. Trudno znaleźć wolne. Może i my powinniśmy wprowadzić opłaty - mówi jedna z mieszkanek sąsiadującego ze szpitalem bloku. •