Ten prezent Damian i Daniel mieli dostać w Dzień Dziecka. Ale ich mama w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Wreszcie udało się spotkać.
– Jestem ogromnie zaskoczona, że pan prezydent Żuk zainteresował się naszym losem. Tym bardziej że my nawet nie mieszkamy w Lublinie – mówi wzruszona Halina Syta z Jakubowic Konińskich. – Tak się denerwowałam przed tym spotkaniem… A okazało się, że to taki normalny, serdeczny człowiek.
Halina kilkanaście lat temu przyjechała do Polski z Ukrainy. Tu wyszła za mąż i urodziła bliźniaki: Damiana i Daniela. Mąż Haliny zmarł nagle, a zaraz potem lekarze odkryli u niej złośliwy guz. W 2008 roku przeszła skomplikowaną operację, potem radioterapię. To nie pomogło, choroba wróciła. Halina przeszła kolejne operacje i kilkanaście chemioterapii. Dwa miesiące temu nowotwór znów zaatakował. Operacja nie przyniosła efektów. Przerzutów jest zbyt wiele.
O dramatycznych losach 34-letniej Haliny prezydent Krzysztof Żuk przeczytał kilka tygodni temu w naszej gazecie. – Sytuacja pani Haliny i jej rodziny bardzo poruszyła pana prezydenta. Postanowił spotkać się osobiście i spytać, jak mógłby pomoc – opowiada Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta Lublina.
Pretekstem do spotkania miał być Dzień Dziecka. W ręce Damiana i Daniela miał trafić laptop od prezydenta. Spotkanie w ostatniej chwili trzeba było jednak odwołać, bo po kolejnej dawce chemii Halina trafiła do szpitala. We wtorek wieczorem wreszcie doszło do spotkania w Jakubowicach Konińskich.
Sytuacja Haliny i jej dzieci jest wyjątkowo trudna. Dom, w którym mieszkają, trzeba będzie niebawem opuścić. Matka Haliny, która mogłaby ją zastąpić w opiece nad dziećmi, nie ma polskiego obywatelstwa. – Osobiście sprawdzę na jakim etapie jest ta sprawa w Kancelarii Prezydenta RP – zadeklarował prezydent Krzysztof Żuk. – I postaram się znaleźć odpowiednią formułę pomocy dla tej rodziny.
Dziś Halina kolejny raz wraca do szpitala. Jeśli lekarze uznają, że jej organizm jest wystarczający silny, przejdzie następną chemioterapię ratującą życie. – Ale czy to pomoże? – zastanawia się kobieta. – Mój stan jest bardzo poważny. Muszę myśleć o każdym, nawet najtrudniejszym scenariuszu. Nie wiem, jak długo Bóg pozwoli mi jeszcze żyć…