Uczniowie z I LO w Krasnymstawie mają niecodzienną motywację do nauki. Dostają pieniądze ze spadku, który zostawił szkole milioner polskiego pochodzenia.
Wszystko zaczęło się cztery lata temu. - Kiedy do szkoły przyszedł testament, byliśmy w szoku - mówi Maria Kiliańska, wicedyrektorka I LO im. Władysława Jagiełły w Krasnymstawie.
W dokumencie było wyraźnie napisane, że Jan Stefańczyk z Wielkiej Brytanii przekaże liceum 20 tys. funtów. - Okazało się, że Jan Stefańczyk chodził do naszej szkoły w latach dwudziestych ubiegłego wieku. I to wtedy, kiedy było tu jeszcze gimnazjum - wyjaśnia Henryk Petla, dyrektor I LO.
W Wielkiej Brytanii doszedł do dużych pieniędzy, a część z nich zapisał w testamencie różnym instytucjom, m.in. uczniom z Krasnegostawu.
Za sprawę zabrał się notariusz. Sporządził pismo i odesłał na wyspy. Po jakimś czasie przyszła ostateczna decyzja o przekazaniu pieniędzy. Zgodnie z wolą darczyńcy zdeponowano je w krasnostawskim banku. Odsetki raz w roku są przekazywane najwybitniejszym uczniom. - Na początku było to 4,5 tys. zł, teraz ta kwota wzrosła do 6 tys. zł. Wszystko zależy od kursu funta - tłumaczą dyrektorzy.
Pierwszą nagrodzoną była Emilia Tomaszewska, obecnie studentka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. - Jak się dowiedziałam, że dostałam taki prezent na koniec roku, byłam niesamowicie zaskoczona - opowiada Emilia. - Cieszyłam się, że została doceniona moja praca przez te wszystkie lata liceum.
4,5 tys. zł Emilia postanowiła spożytkować rozsądnie. Część odłożyła: na studia, na książki, na przeprowadzkę do innego miasta. - A za resztę skompletowałam sprzęt narciarki i pojechałam w Alpy, a później do Londynu - wspomina.
Mama Emilii był wzruszona gestem Jana Stefańczyka. - Zastanawiałam się, jak można byłoby odnaleźć jego rodzinę - twierdzi Krystyna Tomaszewska.
- Myślę, że fajnie byłoby połączyć siły z kolejnymi osobami, które otrzymały stypendium i rozpocząć poszukiwania śladów pana Stefańczyka - dodaje Emilia.
A chętnych do stypendium nie zabraknie. - Uczniowie mają motywację do nauki. Więc pracę zaczynają już od samego września - twierdzi dyrektor szkoły. - Pod koniec roku widać efekty.