Radni powiatu lubelskiego nie wyrazili zgody na odwołanie przewodniczącego rady Antoniego Skrabuchy (PSL) z funkcji dyrektora Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Wnioskowało o to Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Od 20 sierpnia zarządzane do tej pory przez samorządy województw ośrodki doradztwa rolniczego w całym kraju podlegają ministrowi Krzysztofowi Jurgielowi (PiS). Resort odwołał szefów w ośmiu z szesnastu ośrodków.
Ale w sytuacji, gdy dyrektor sprawuje mandat radnego, rozwiązanie z nim stosunku pracy wymaga zgody rady, w której zasiada. Tak jest m.in. w przypadku szefa LODR, który jest radnym powiatu lubelskiego, dodatkowo pełni funkcję przewodniczącego rady.
Niespodzianką nie było to, że za odrzuceniem wniosku ministra byli członkowie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ale zgody na zwolnienie Skrabuchy nie wyrazili też przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Z tych, którzy w czasie głosowania przebywali na sali, czterech było „za”, a trzech wstrzymało się od głosu.
– To była indywidualna decyzja każdego, nie obowiązywała dyscyplina partyjna – mówi Zdzisław Antoń, szef klubu radnych PiS.
Ale brak zielonego światła od rady dla ministra wcale nie musi być wiążący. Jednak zazwyczaj zwolnieni w takich okolicznościach pracownicy odwoływali się do sądu pracy i z reguły otrzymywali odszkodowania.
– Znając naszą rzeczywistość, spodziewam się odwołania – przyznaje w rozmowie z nami Antoni Skrabucha i dodaje, że w takiej sytuacji wystąpi na drogę sądową. – Tym bardziej, że na początku września przeciwko skróceniu mojej kadencji opowiedziała się rada społeczna LODR. Przy dwóch pozytywnych dla mnie opiniach na moim miejscu chyba każdy by tak zrobił.
Sprawa ma też drugi wątek. Pod koniec czerwca, gdy było wiadomo, że ośrodki przejdą pod nadzór ministra, na wniosek dyrektora samorząd województwa przejął prawo użytkowania wieczystego nad należącymi do LODR nieruchomościami. Uchwały marszałka zostały zaskarżone przez wojewodę, a spór rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny. Do czasu wydania wyroku, majątek jest nieodpłatnie użyczany ośrodkowi. Ale śledztwo w tej sprawie prowadzi też Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którą o możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomił minister Jurgiel.
Chodzi o przekroczenie uprawnień i wyrządzenie instytucji „szkody wielkich rozmiarów”, szacowane przez śledczych na 5,7 mln zł. Szefowi ośrodka nie przedstawiono jeszcze konkretnych zarzutów. Jeżeli sprawa zakończy się aktem oskarżenia, dyrektorowi może grozić nawet do 10 lat pozbawienia wolności.