Archeolodzy, którzy pracują w dolinie Chodelki liczą na to, że udało mi się odnaleźć pozostałość po piecu dymarskim.
- To intrygujące odkrycie - mówi Paweł Lis, archeolog z Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, który kieruje pracami w Żmijowiskach -Tutejsze plemiona słowiańskie były w pewnym sensie leniwe. I działały na zasadzie: po co budować piece garncarskie, skoro można garnki wypalać w zwykłym ognisku. To samo dotyczyło wytopu żelaza.
To kolejny rok badań, które Muzeum Nadwiślańskie prowadzi w dolinie Chodelki. Tegoroczne wykopaliska trwają od ponad tygodnia. Archeolodzy spodziewają się, że intrygujących odkryć będzie w tym roku dużo więcej. Liczą np. że uda im się odkryć miejsce, w którym była brama wjazdowa do grodu.
- To dla nas prawdziwa skarbnica. Bo wiadomo, że taki rów był traktowany trochę jak śmietnik, dlatego możemy teraz znaleźć tam i fragmenty przeróżnej ceramiki i kości zwierzęce - mówi Paweł Lis.
- To byłby taki "niechlubny” ślad z pierwszych lat historii państwa polskiego - dodaje Paweł Lis.
Tegoroczne prace archeologiczne w Żmijowiskach potrwają do końca sierpnia. Wykopaliska dofinansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przedsięwzięcie wspomagają także puławskie Zakłady Azotowe i gmina Wilków. Muzeum Nadwiślańskie planuje stworzyć w Żmijowiskach centralny punkt "Muzeum dawnych Słowian” i ośrodek archeologii doświadczalnej, a co za tym idzie częściowo odtworzyć wygląd dawnej osady.