Była betanka ujawniła dziennikarce Superwizjera TVN okoliczności buntu i szczegóły życia zamkniętego przed światem i kościołem klasztoru.
Bicie, szarpanie, kopanie to tylko niektóre praktyki stosowane przez Jadwigę Ligocką wobec zakonnic. Była przełożona zgromadzenia nazywała to wypędzaniem złego ducha. Jakakolwiek próba nieposłuszeństwa kończyła się zawsze tak samo: wezwaniem do specjalnego pokoju i bicia - często przez wyznaczone do tego wcześniej inne zakonnice. Te seanse przemocy nazywano modlitwą - przekazywaniem światła.
- Najczęściej w trakcie takiej modlitwy Jadwiga nie wytrzymywała - wstawała, biegła do tej osoby i zaczynała okładać ja pięściami - opowiada dziennikarce Superwizjera zakonnica, która opuściła klasztor. - Na początku tylko ona biła. Potem także nam kazała się włączać. Mówiła, że nie umiemy walczyć o te siostry, nie kochamy ich, że pozwalamy diabłu je kraść. Czy ja pobiłam kogoś? Uderzyłam w twarz, ale tak z pięściami nie rzuciłam się. Nie umiałam tak bić. Siostra Jadwiga jakby wpadała w szał. Potrafiłaby nawet zabić, gdyby Jezus jej kazał.
Więcej - www.superwizjer.onet.pl