Mieszkańcy Ewunina obronili przed likwidacją swoją szkołę, choć uczy się w niej tylko pięcioro dzieci.
Nie oddamy naszej szkoły bez walki - twierdzą rodzice uczniów z Izdebna. Wczoraj przyszli do lubelskiego kuratorium, by wyprosić odstąpienie od likwidacji placówki. Bo 28 lutego upłynął termin zgłaszania przez samorządy szkół do zamknięcia.
- Z likwidacją szkół związane są wielkie emocje. Przecież rodzice je budowali, remontowali. To właśnie tam toczyło się życie wielu wsi - tłumaczy Ewa Banaś, dyrektor Wydziału Kształcenia Ogólnego w lubelskim Kuratorium Oświaty.
Do kuratora trafiło wiele petycji z prośbą o pomoc w uratowaniu szkół. Między innymi od mieszkańców Izdebna i Kolonii Izdebno. Podpisało się pod nią 254 mieszkańców. Decyzje o likwidacji tamtejszej podstawówki radni gminy Rybczewice podjęli przed dwoma tygodniami. Powód: brak pieniędzy.
- Moja córka idzie do szkoły kilka minut, uczy się w miłej atmosferze, jest pod opieką nauczycieli i wychowawców, którzy dobrze ją znają. Chcę, żeby tak zostało - argumentuje Anna Stępniak, mama 11-letniej Izy.
Po wpłynięciu do kuratorium wniosku o likwidację szkoły, kurator ma dwa tygodnie na wydanie opinii. Ale nie do niego należy ostatnie zdanie. To gmina prowadząca szkołę podejmie ostateczną uchwałę.
Do 23 lutego samorządy przesłały do kuratorium 61 wniosków o likwidację szkół. W 34 przypadkach kurator zgodził się z gminami. Wśród likwidowanych placówek jest 12 szkół podstawowych - jedna z nich połączy się z gimnazjum. Pozostałe, to dwa gimnazja i 20 szkół średnich, w których nie było naboru. 27 wniosków kurator w tej chwili analizuje. Nie wyklucza, że część wniosków jest jeszcze w drodze do kuratorium.
Ale nie wszystkie samorządy nieprzejednane. W podstawówce w Ewuninie, która jest filią szkoły w Wilkołazie, uczy się w niej pięcioro dzieci i pracuje jedna nauczycielka. A mimo to szkoła ocaleje. Radni nie byli pewni, czy taniej będzie utrzymywać małą szkołę, czy płacić za dojazdy dzieci do innej.
Rodzice są uszczęśliwieni - Bo w małej szkole nauczyciele dopilnują każdego dziecka, a w takim molochu to różnie może być - mówi Katarzyna Łebkowska z Ewunina, której jedno z dzieci uczy się w podstawówce, a drugie pójdzie do niej od września.
W niektórych gminach znaleziono sposób na rozwiązanie szkolnego problemu. - W Kocku likwidowaną szkołę przejmie lokalne stowarzyszenie. Tak uzgodnił burmistrz z rodzicami. I obie strony są zadowolone - mówi dyr. Banaś.