Sonda: Czy popieracie sprzedaż żywych karpi?
Ryby cierpią tak samo jak inne zwierzęta. Tylko bezgłośnie. Polska tradycja wigilijna oznacza ich gehennę. Czy Sejm zakaże sprzedaży żywych karpi?
Na lubelskich targach i targowiskach, a także w sklepach coraz intensywniej czuć zapach świeżej ryby. Większość Polaków nie wyobraża sobie Wigilii bez tradycyjnego karpia. Droga tego stworzenia na nasz talerz nie należy jednak do najkrótszych i często nie przebiega w humanitarny sposób. Według obrońców praw zwierząt podczas samego transportu wiele z karpi zdycha w męczarniach. To, co widzimy podczas samej sprzedaży, również budzi niepokój.
– Przedsiębiorcy niekoniecznie dostosowują się do określonych norm. My, jako obywatele możemy dostrzec krzywdę tych zwierząt i reagować na nią. Choć trzeba przyznać, że większość sklepów odchodzi już od sprzedaży żywych ryb. Niepokojące obrazy to stłoczenie ich w pojemnikach, kiedy widzimy, że nie mogą się poruszać, mają mało wody, albo w ogóle jej nie mają. Ale też kiedy są łapane przez sprzedawców rękoma w okolicach skrzeli, co powoduje ogromny ból i rany – mówi Marta Włosek, prezes Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE.
W tym roku wspomniana fundacja i Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna nie otrzymały jeszcze zgłoszeń dotyczących niewłaściwego traktowania karpi. Aktywiści jeszcze kilka lat temu musieli interweniować w sklepach, w ostatnim czasie sytuacja stopniowo się uspokoiła. Kara 3 lat pozbawienia wolności to jednak nie jedyna motywacja do zmian.
– Świadomość społeczna wzrasta m.in. poprzez takie organizacje jak nasza, która kładzie ogromny nacisk na edukację. Rozpowszechniamy informacje na temat różnych gatunków zwierząt. Ryby czują tak samo jak pies, czy kot. Jedyne co ich różni, to to, że gdy cierpią, nie wydają głosu. Dlatego to my musimy być ich głosem – mówi Marta Włosek.
Wiele kontrowersji budzi przechowywanie zwierząt, ale też ich ubój. Według badań CBOS sprzed dwóch lat prawie 60% Polaków popiera jednak sprzedaż żywych karpI. Być może te święta będą ostatnimi, podczas których przyniesiemy ryby w takim stanie do naszych domów. Zakazu sprzedaży żywych ryb chce Koalicja Obywatelska, a główną inicjatorką tego projektu jest Katarzyna Piekarska, członkini Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Oznacza to, że ryby będą uśmiercane na miejscu zakupu przez przeszkoloną do tego osobę.
– Zwierzęta nie powinny być ubijane przez amatorów – mówi Marta Włosek, która jest zadowolona z zaproponowanych zmian. – Walczymy o takie decyzje od wielu lat. O to właśnie chodzi, żeby ryby nie cierpiały – w transporcie, w trakcie przechowywania, czy w rękach osoby niedoświadczonej, która próbuje je uśmiercić. To wspaniała sprawa, że politycy pamiętali o tych rybach – dodaje aktywistka.