Autobusy wpadały w zaspy albo wypadały z rozkładu jazdy. Ludzie marzli na przystankach i spóźniali się do pracy.
Trzy TIR-y zderzyły się pod wiaduktem kolejowym w miejscowości Kopanina na trasie z Lublina do Lubartowa. Kierowcy nie wyrobili się na zakręcie, który nawet przy dobrych warunkach jest bardzo niebezpieczny. Szosa była całkowicie zablokowana.
Sytuację pogarszał dość silny wiatr nawiewający śnieg z pól. Na południowym wschodzie regionu na wielu drogach tworzyły się zaspy. - Tak jest jeszcze na trasie Dorohusk-Zosin - mówi Andrzej Krasoń, dyżurny Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Wcześniej na trasie Zamość - Hrebenne TIR-y tańczyły po szosie. Za nimi ciągnął się długi sznur aut osobowych. Wielu kierowców kończyło jazdę w przydrożnym rowie. Tak było ze szkolnym autobusem koło Łosic.
W samym Lublinie miejski autobus wpadł w zaspę przed os. Lipnik. Dlatego MPK postanowiło skrócić trasę "jedenastki” do starej pętli. Rano autobusy miały problemy z podjazdem pod górkę.
Na ul. Armii Krajowej przegubowce ślizgały się po kostce brukowej i nie mogły pokonać wzniesienia, blokując przejazd innym. - Nie możemy trzymać się rozkładu - przyznaje Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK.
- Od rana odwołaliśmy 15 kursów. Inne mają spore opóźnienia: godzinę i więcej - mówi Zdzisława Knap, dyspozytorka z lubelskiego dworca PKS. To stolica regionu stała rano w największych korkach. Zablokowana była tradycyjnie ul. 3 Maja i al. Warszawska przy skrzyżowaniu ze Zbożową.
Dozorcy nie nadążali z odśnieżaniem chodników. - Jest dopiero południe, a ja robię to samo już trzeci raz. Administracja nie ma po prostu małych ciągników, które przejechałyby po wąskich chodnikach - żali się pani Krystyna, dozorczyni z Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.