Policja poszukuje Jacka T., właściciela kilkudziesięciu stacji paliw i składu celnego pod Piaskami. Wraz z aresztowanym już Jackiem S. oszukał Skarb Państwa na ponad milion złotych na handlu gazem bez akcyzy.
- Jacek S. zamawiał gaz do huty na terenie całego kraju - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Nie trafiał on jednak do zbiorników spółki Jarat, gdyż takie w ogóle nie istniały.
Kierowcy wiozący gaz ze składów zatrzymywali się na nieczynnych parkingach, polanach leśnych bądź stacjach paliwowych. Tam gaz przepompowywano do cystern podstawionych przez oszustów. Cała operacja trwała kilkudziesięciu minut. Kierowcy wymieniali się sfałszowanymi dokumentami, z których wynikało, że gaz pojechał do huty. Potem paliwo odstawiano do jednej z kilkudziesięciu stacji paliw na terenie woj. lubelskiego, podkarpackiego i śląskiego.
- Większość z nich należała do Jacka T., który ma również pod Piaskami skład celny - mówi Wojtowicz. - Wraz z Jackiem S. tworzył "zarząd” tej grupy.
Jacek S. został aresztowany 16 września. W poniedziałek połączone siły policjantów, celników i kontrolerów skarbowych przeszukały stacje benzynowe i składy celne, które brały udział w przekręcie. Zatrzymano pięciu kierowców cystern. Opowiedzieli oni szczegółowo, na czym polegała ich rola w procederze. Jacek T. przepadł. - Nie było go w domu ani w pracy - dodaje Wójtowicz.
Według wstępnych szacunków, oszuści sprowadzili na konto nie funkcjonującej huty szkła co najmniej 65 transportów, w których było 1,2 tys. ton gazu. Skarb Państwa stracił na tych transakcjach ponad milion złotych z tytułu niezapłacenia podatku akcyzowego. Celnicy i policjanci kompletują teraz listę stacji, do których trafiał bezakcyzowy gaz. Policja przyznaje, że do tej pory nie odkryła afery dotyczącej omijania płacenia podatku na tak dużą skalę.