Zamość. Lublin. Rodziły się co minuta. Ich rodzice do końca nie dowierzali, że będą mieli trójkę identycznych dzieci.
Iga, Łucja i Hania. Jednojajowe trojaczki przyszły na świat w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy al. Kraśnickiej w Lublinie. - Miał być jeden chłopiec, nawet wybraliśmy mu imię - mówi Anna Oleszczuk-Tarnowska z Zamościa, szczęśliwa mama. - W jedenastym tygodniu dowiedziałam się, że płeć jest inna i że to w dodatku są trojaczki. Nie wierzyłam i poszłam do innego lekarza. USG się potwierdziło.
Pani Anna zadzwoniła z tą informacja do męża. - Prowadził wtedy samochód. Musiał się zatrzymać, bo nie wierzył. Później dzwonił kilka razy i się dopytywał czy to prawda, czy aby mi się nie pomyliło.
- Prowadzenie takiej ciąży to wyzwanie, duże ryzyko i odpowiedzialność za dzieci - mówi opiekujący się pacjentką ginekolog dr Artur Wdowiak. - Nigdy nie wiadomo, czy uda się wszystko doprowadzić do szczęśliwego końca. W przypadku ciąży trojaczej dużo zależy od kontaktu lekarza z parą. Kiedy pacjentka przychodzi na wizytę, później nie zawsze pamięta wszystkie wskazówki lekarza. Dlatego mąż musi również pilnować, by żona brała leki i dużo odpoczywała.
Iga, Łucja i Hania są jeszcze z mamą w lubelskim szpitalu. Teraz ważą po niecałe dwa kilogramy. Rozwijają się prawidłowo.
Do końca tygodnia dziewczynki zapewne opuszczą szpital. W domu czekają już łóżeczka, leżanki. Wszystko razy trzy. Tylko wózki są dwa. Jeden pojedynczy, drugi podwójny. W opiece pomagać będą babcie i niania. - Cała ekipa do trojaczków - uśmiecha się mama.
Dziewczynki urodziły się 8 października w 35 tygodniu ciąży. Przez kilka dni leżały na oddziale dla wcześniaków. Od poniedziałku są w pokoju już razem z mamą. - Niestety, ale są niemałe trudności w ich odróżnianiu - mówi pani Anna. - Zastanawiam się, co będzie później. Nie zamierzamy ich ubierać tak samo, ale przy kąpieli nietrudno będzie o pomyłkę.
Czy łatwo było donosić taką ciążę? - W pasie miałam 132 cm - mówi pani Anna. - Pod koniec ciężko mi było się poruszać. A jak dziewczynki zaczynały kopać, to wszystkie naraz. Niesamowite uczucie.
- Trzeba często monitorować stan pacjentki - dodaje doktor Wdowiak. - Często wykonuje się też badania ultrasonograficzne. W początkowym okresie raz w miesiącu, później raz na dwa tygodnie. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.