Będą pieniądze dla powodzian, zatrudnionych przy pracach interwencyjnych. To oznacza, że wiele poszkodowanych rodzin odzyska jedyne źródło dochodu. W najlepszym wypadku funduszy wystarczy dla 700 osób.
Zatrudniono ponad 360 osób. Każda zarabiała ok. 2,5 tys. zł miesięcznie. Z końcem roku rozwiązano z nimi umowy. Twórcy programu nie przewidzieli, że kilka miesięcy po powodzi zacznie się nowy rok i przestanie obowiązywać aktualny budżet państwa. Powodzianie musieli czekać, aż Sejm przyjmie nowy.
– To już za nami, więc złożyliśmy wniosek o przyznanie środków – mówi Dariusz Czarnowski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu Lubelskim. – Staramy się o 22 mln zł. To wystarczy na zatrudnienie ok. 700 osób. Niestety na razie nie wiemy, czy uda zdobyć taką kwotę.
Ministerstwo nie odpowiedziało jeszcze na wniosek urzędników.
– Odpowiedniego pisma spodziewam się w tym tygodniu – dodaje Czarnowski. – Wtedy postaramy się jak najszybciej podpisać umowy z pracodawcami, by ci mogli niezwłocznie zatrudnić ludzi. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu poszkodowanych rodzin to jedyne źródło dochodu. Nie mają innej pracy.
Zatrudnienie przy pracach interwencyjnych nie potrwa wiecznie. Program ma być realizowany do końca tego roku. Każdy powodzianin może być zatrudniony maksymalnie przez 12 miesięcy. To oznacza, że jeśli w 2010 roku ktoś pracował przez trzy miesiące, teraz może być zatrudniony tylko na kolejne 9.
W Wilkowie roboty publiczne realizowała gmina i organizacja zrzeszająca plantatorów chmielu. W tym roku dołączyło do nich Stowarzyszenie Ekorozwoju.