Dotychczasowy szef lubelskich struktur Platformy Obywatelskiej Stanisław Żmijan zrezygnował z walki o fotel przewodniczącego.
Stanisław Żmijan miał wyraźną przewagę: stała za nim większość powiatowych struktur, miał mocną pozycję wśród członków zarządu regionu, a jako przewodniczący dysponował też wsparciem logistycznym partyjnego biura. Siłę Żmijana dostrzegali także niechętni mu działacze. To się zmieniło. Okazało się, że zwolennicy ministra skutecznie przeciągają na jego stronę delegatów z terenu. Ważny był sygnał wysłany z Warszawy.
Donald Tusk podkreślał, że nie chce, żeby jego ministrowie walczyli w regionalnych wyborach. Tłumaczył: Mają kierować swoimi resortami, a nie jeździć po terenie i pilnować partyjnych spraw.
Tymczasem, w ubiegłym tygodniu Karpiński ogłosił, że będzie kandydował na szefa regionu. Karpiński świetnie dobrał moment na ogłoszenie kandydowania. Tego samego dnia na przewodniczącego PO w Lublinie wybrano człowieka z jego frakcji. Dodatkowo, krajowy zarząd partii zgodził się, żeby wbrew decyzji Żmijana i zarządu regionu, na partyjnym zjeździe lubelska PO wybrała delegatów na sobotnie wybory. To ci delegaci mogą przeważyć szalę na korzyść Karpińskiego.
Więcej informacji wkrótce.