Właściciel kwiaciarni w Lubartowie postawił przed swoim lokalem znak drogowy "zakaz zatrzymywania się i postoju”.
Michał jest stażystą. Pracuje w salonie telefonii komórkowej przy ul. Słowackiego 1 w Lubartowie. Salon zajmuje jeden z kilku segmentów w pasażu handlowym i sąsiaduje m.in. z kwiaciarnią.
Dojazd do pasażu od strony ulicy jest jeden - do niedawna korzystali z niego wszyscy właściciele i pracownicy poszczególnych pawilonów.
- Od czasu do czasu trzeba podjechać pod sklep, choćby po to, by dowieźć towar - mówi stażysta. - Nikt nie miał pretensji...
Z wyjątkiem właściciela kwiaciarni, który ustawił w tym miejscu znak drogowy "zakaz zatrzymywania się i postoju”.
- Kiedy zostawiłem auto na chwilę przy chodniku, rzucił się na mnie, zaczął szarpać i wyzywać, powiadomił też policję - żali się Michał. - Tymczasem znak nie stoi na prywatnej posesji, lecz na miejskim trawniku. A w Urzędzie Miasta nic o nim nie wiedzą - twierdzi Michał.
Właściciel kwiaciarni odbija piłeczkę:
To prywatna posesja. Mogę na niej stawiać, co mi się podoba - twierdzi Antoni Mazurek.
Pracownicy Ratusza skłaniają się ku wersji Michała.
- Według naszych wyliczeń znak stoi raczej na terenie należącym do miasta. Nie wydaliśmy pozwolenia na jego ustawienie, bo nikt nas o to nie prosił. A powinien - mówi Sławomir Strzelecki, naczelnik Wydziału Infrastruktury.
Michał powiadomił lubartowską policję.
- Chciałem złożyć zawiadomienie o prawdopodobieństwie popełnieniu wykroczenia z art. 85 § 1. Niestety, odprawiono mnie z kwitkiem.
- Policjanci mają obowiązek przyjąć zgłoszenie - mówi Artur Marczuk, rzecznik KPP w Lubartowie. Ale zaraz dodaje. - Na razie sprawdzamy, czy ten młody człowiek faktycznie nie zastosował się do znaku drogowego, jak twierdzi właściciel kwiaciarni. W trakcie tego postępowania okaże się, czy znak został postawiony legalnie, czy nie. Sprawę rozstrzygnie sąd grodzki - mówi.
Ale wcześniej wypowie się geodeta.
- Wymierzy dokładnie teren i wtedy będziemy mieć 100-procentową pewność, kto ma rację - tłumaczy komendant lubartowskiej Straży Miejskiej Andrzej Wronowski. - Jeśli okaże się, że znak został postawiony samowolnie na gruntach miejskich, będzie to wykroczenie.