Część ich postulatów została zrealizowana, ale pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie wciąż walczą o 300 zł podwyżki. W czwartek przyszli do Ratusza, by usiąść do rozmów z prezydentem. Przynieśli nawet własne krzesła.
Pracownicy lubelskiego MOPR-u od 2021 roku pozostają w sporze zbiorowym z dyrekcją placówki. Domagali się przede wszystkim podwyżek w wysokości 500 zł od lipca 2021 roku i w takiej samej kwocie od stycznia 2022 roku.
- Część tych postulatów udało się zrealizować. W tym momencie walczymy o minimum 300 zł brutto z wyrównaniem od stycznia, ale też o godne traktowanie. Do sektora pomocy społecznej wrzuca się coraz więcej zadań, natomiast jest on traktowany jako worek bez dna, bo nie idzie za tym docenienie finansowe – mówi Grzegorz Orłowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej w Lublinie.
Kilkunastoosobowa delegacja pojawiła się na sesji Rady Miasta. Pracownicy pojawili się w Ratuszu z transparentami z hasłami: „trudna i odpowiedzialna praca, a głodowa płaca”, czy „dla wszystkich podwyżki, dla MOPR-u ogryzki”. Przynieśli też krzesła, bo liczyli na to, że usiądą do rozmów z prezydentem Krzysztofem Żukiem. Zamiast niego spotkał się z nimi jednak sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki.
W rozmowie z dziennikarzami sekretarz przypomniał, że na mocy dotychczasowych ustaleń pensje pracowników MOPR-u wzrosły średnio o 700 zł poprzez jedną podwyżkę w 2021 roku i dwie w roku 2022. Według jego zapewnień kolejny wzrost wynagrodzeń będzie możliwy po znalezieniu pieniędzy na ten cel.
- W tym roku mamy zmniejszony budżet o ok. 300 mln zł z tytułu podatku dochodowego. Zabiegamy o to, żeby ta pula została zwiększona. Jeśli te środki się znajdą, zostaną one przeznaczone również na wynagrodzenia, w tym dla pracowników MOPR. Ale musimy pamiętać, że w tym przypadku mówimy o wynagrodzeniach wszystkich pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych gminy – zaznacza Wojewódzki.
- Usłyszeliśmy jedynie zapewnienie gotowości do rozmów, ale żadne konkrety nie padły. Mamy spotkać się za jakiś czas i rozmawiać. My nie będziemy zaprzestawać w protestach. Chcemy zaznaczyć swoją obecność i pokazywać, że chcemy być należycie traktowani i godnie zarabiać, żebyśmy w tych trudnych czasach mogli z satysfakcją wykonywać swoją pracę – komentuje Grzegorz Orłowski.