To się może nie udać – twierdzi Porozumienie Rowerowe, którego zdaniem Ratusz ma za duże wymagania w przetargu na obsługę Lubelskiego Roweru Miejskiego. – Nie są to warunki niemożliwe do spełnienia – odpowiada urząd i broni swoich decyzji.
Nie ma już szans na to, że Lubelski Rower Miejski zacznie działać 1 kwietnia. Taki termin, podawany pierwotnie przez Ratusz, jest nierealny, bo nie znalazł się nikt, kto chciałby uruchomić i poprowadzić system na warunkach ustalonych przez miasto. Ofert nie było, więc Ratusz unieważnił przetarg i ogłosił drugi. Liczy na to, że rowery wyjadą w maju lub czerwcu.
– Jako nikłe oceniamy szanse na uruchomienie rowerów w terminie – twierdzą tymczasem działacze Porozumienia Rowerowego, których zdaniem drugi przetarg może się skończyć tak samo jak pierwszy. Twierdzą, że Urząd Miasta ma za duże wymagania co do tempa odnowy 700 rowerów. Przypomnijmy, że używane mają być te same rowery co ostatnio, tylko po modernizacji.
Miasto oczekuje, że przed startem systemu odnowionych zostanie 512 rowerów, a pozostałe będą zmodernizowane w 30 kolejnych dni. Nieco dłużej, bo do 90 dni od startu, może potrwać wymiana przerzutek wewnętrznych na siedmiobiegowe.
– Wykonawcy będą mieli trochę więcej czasu niż ostatnio. Problemem, poza czasem, jest jednak dostępność części – ocenia Krzysztof Kowalik, działacz Porozumienia Rowerowego. Twierdzi, że miasto powinno dać więcej czasu na wymianę części.
– W poprzednim przetargu padały propozycje potencjalnych wykonawców, by modernizację rozłożyć nawet na cały 2021 rok – podkreśla Kowalik. – Gdyby od razu posłuchać uwag wykonawców o uruchomieniu na raty, być może za parę dni jeździlibyśmy rowerami. One leżą w magazynie, w gorszym czy lepszym stanie, więc można z nimi uruchomić stary system, modernizując go w trakcie działania.
Działacze dziwią się też liście części zakwalifikowanych przez Ratusz do wymiany. To m.in. 451 ram, 112 widelców, czy 292 kompletne tylne koła.
– Wolelibyśmy wydać te pieniądze na najważniejsze trasy rowerowe, m.in. ukończenie trasy wzdłuż Drogi Męczenników Majdanka, przedłużenie budowanej drogi rowerowej z Al. Racławickich do placu Litewskiego, przedłużenie od al. Kompozytorów Polskich do Krakowskiego Przedmieścia, czy połączenie tras rowerowych przez węzeł Poniatowskiego – wyliczają aktywiści.
Tymczasem Urząd Miasta broni swoich decyzji. – Zależy nam na tym, aby system Lubelskiego Roweru Miejskiego był należycie przygotowany, a jego elementy przede wszystkim bezpieczne dla użytkowników – odpowiada Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. Twierdzi, że wymagania nie są zbyt wygórowane. – Pod względem terminów nie są to warunki niemożliwe do spełnienia. Tym bardziej, że przygotowanie i modernizacja rowerów została podzielone na trzy etapy, a czas został wydłużony.
Ratusz broni też ustalonych w przetargu kar umownych za nieterminowość. Za opóźnienie w uruchomieniu systemu chce naliczać 50 tys. zł dziennie. Za nieterminową modernizację 188 rowerów chce naliczać 750 zł dziennie za każdy taki rower. Stawka kary za nieterminową wymianę przerzutki ma wynieść 1500 zł dziennie za każdy rower ze starą przerzutką.
– Kary zostały tak skalkulowane, aby wyeliminować ewentualne opóźnienie rozruchu lub uruchomienia systemu przez wykonawcę – przekonuje Góźdź.
Czy rzeczywiście warunki ustalone przez miasto nie zniechęcą wykonawców, czy jednak rację będą mieć aktywiści? Tego możemy się dowiedzieć już we wtorek, bo właśnie tego dnia się okaże, czy w przetargu pojawią się jakiekolwiek oferty.