– Czuję dużą ulgę. Jestem bardzo zadowolony – mówi Jan Kossakowski, który wczoraj po dwóch dekadach spędzonych w zamknięciu mógł wreszcie opuścić Szpital Neuropsychiatryczny w Lublinie.
Mężczyzna ma dzisiaj 57 lat. Najlepszy okres swojego życia spędził pod kluczem. Wszystko przez ogień, który zaprószył we własnej stodole. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Wielkich strat też nie było – spłonęły dwie sterty gazet.
– Rzuciłem niedopałek i dym się zrobił. Niedaleko był zakład stolarski. Ktoś zadzwonił i mnie zabrali – wspomina 57-latek.
Diagnoza: chory psychicznie
Zarzucono mu usiłowanie podpalenia. Wcześniej leczył się z choroby alkoholowej. Sąd, posiłkując się opinią biegłych lekarzy uznał, że mężczyzna nie jest całkowicie zdrowy. Postanowił umieścić go w szpitalu psychiatrycznym.