Nie ma wątpliwości, co jest najlepszym towarem eksportowym Lublina. To kabaret "Ani mru mru”, uważany za najlepszy w swym gatunku w Polsce.
Trasa obejmuje największe ośrodki polonijne: Nowy Jork, Filadelfię i Chicago, a także skupiska rodaków w stanach New Jersey i Connecticut.
Organizatorem trasy jest Piotr Byczkowski, a patronami medialnymi wszystkie liczące się tytuły polonijne oraz gigant połączeń telekomunikacyjnych z Polską World Discount Telecommunications, z polską siedzibą w Lublinie.
"Ani muru mru” jest nietypowy dla polskiego nurtu kabaretowego. - Nie operuje bezpośrednio w warstwie politycznej, ale znakomicie opisuje polska "reality” posługując się wyrafinowanym językiem groteski bliskim niekiedy konwencji Monty Pythona. W tym jego siła i powszechny aplauz, bez sporów o polityczny niuans - mówi Roman Grzegorzewski, socjolog z Nowego Jorku.
Pierwszy występ nasz kabret daje we czwartek w dzielnicy Ridgewood na nowojorskim Queensie. W tym miejscu najszybciej w Nowym Jorku wzrasta polska społeczność. Wiąże się to - niestety! - z odpływem rodaków ze słynnego Greenpointu, który kolonizowany jest przez "yuppies” i staje za drogi dla polonusów.
Na Greenpoint kabaret też wpadnie, ale dopiero w niedzielę, 25 marca. W międzyczasie grupa pokaże się publiczności w Stamford w Contecticut i Passaic w New Jersey.
We wtorek, 27 marca przyjdzie pora na Filadelfię. Stąd "Ani mru mru” cofnie się do Linden w New Jersey, by pofrunąć wreszcie do Chicago, gdzie też na nich Polonia czeka przestępując z nogi na nogę.
- Wszystko jest, jak się wydaje, pozapinane na ostatni guzik - mówi nam impresario kabaretu Artur Korgul. - Nastroje dopisują, a potrzeba kontaktu z polonijną publiką i oderwania od krajowego "zagłaskiwania” i "unagrodowiania” jest silna i wzmożona.