– To była napaść na tle narodowościowym – do takich wniosków doszli śledczy, badający sprawę awantury na przejściu granicznym w Hrebennem. Grupa Ukraińców poturbowała wówczas Polaków i zdemolowała ich samochód. – Mordować Lachów – mieli krzyczeć napastnicy
Prokuratura przygotowała właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Chodzi o wydarzenia, do których doszło rok temu na przejściu granicznym Hrebenne-Rawa Ruska. Dziennikarze i pracownicy UMCS jechali do Lwowa. Po przekroczeniu granicy, kilkaset metrów za przejściem trafili na blokadę. Ukraińcy protestowali przeciwko zawieszeniu przez Polskę przepisów o Małym Ruchu Granicznym. Zmiany wprowadzono czasowo, w związku ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży. Utrudniły one Ukraińcom przekraczanie granicy.
Z akt sprawy wynika, że grupa Ukraińców nie chciała przepuścić peugeota, którym podróżowali Polacy. Obiecywali, że zrobią to za godzinę, a może wcale. Z czasem wokół samochodu zbierało się coraz więcej agresywnych ludzi. Według prokuratury, grozili i obrażali podróżnych.
– Polskie suki, dz…ki. Polaczków trzeba mordować – mieli krzyczeć do zatrzymanych. Jedna z Polek prosiła protestujących, by ich przepuścili. – Ty s..ko stąd nie wyjedziesz – odparł jej Mykola T., jeden z oskarżonych w sprawie.
W pewnej chwili Ukraińcy zdecydowali się przepuścić samochody, w których podróżowały dzieci. Kierowca peugeota zjechał więc na bok, by mogły przejechać. Uczestnicy blokady uznali to za próbę ucieczki. Zaczęli demolować auto. Urywali lusterka, wyłamali drzwi, niszczyli karoserię. Jeden z napastników wskoczył na maskę i zaczął wybijać przednią szybę. Inni szarpali pasażerów i bili kierowcę.
Jeden z głównych oskarżonych, 38-letni Volodymyr P., miał krzyczeć, że „pozabija Polaczków”. – Polska suka na kolana. Zabiję cię – miała usłyszeć jedna z pasażerek peugeota. Z akt sprawy wynika, że wśród wielu obelg pojawiło hasło do „mordowania Lachów”.
– Wynocha do Polski. Zrobimy wam powstanie i będziemy was wyżynać – krzyczała Vira D., jedna z oskarżonych.
Śledczy ustalili, że wśród Ukraińców znalazł się mężczyzna, który uratował dwie Polki. Pomógł im wyjść z samochodu i uciec. Po chwili na miejscu pojawili się mundurowi, którzy odgrodzili napastników od pobitego kierowcy i pasażerki auta. Oboje trafili do punktu medycznego, a stamtąd na posterunek w Żółkwi. Z akt sprawy wynika, że towarzyszyło im czworo Ukraińców.
– Wynocha Polaczki z naszego kraju. Tutaj nie ma miejsca dla Polaczków – mieli od nich usłyszeć nasi rodacy.
Polscy śledczy oskarżyli w sprawie osiem osób. Odpowiedzą one m.in. za napaść z powodu przynależności narodowej oraz zniszczenie samochodu. Straty obliczono na blisko 40 tys. zł.
Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy, większość odmówiła składania wyjaśnień. Z relacji pozostałych można wnioskować, że Polacy próbowali siłą przebić się przez blokadę.
Oskarżonym Ukraińcom udało się postawić zarzuty na początku tego roku, kiedy przekraczali polską granicę. Obecnie wszyscy przebywają na Ukrainie. Jeśli nie stawią się przed polskim sądem, jedynym sposobem na pociągnięcie ich do odpowiedzialności będzie ekstradycja.