Walkę z dwiema groźnymi dla ludzi roślinami zapowiada Urząd Miasta. Mowa o barszczu Sosnowskiego i barszczu kaukaskim, które potrafią przysporzyć sporo problemów i cierpienia, a wręcz spowodować raka skóry. Rośliny mają być niszczone
Dzisiaj wraz ze zmianami w miejskim budżecie radni zatwierdzą również wydatek na zwalczanie barszczu. Ratusz dostał na ten cel dotację z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Z barszczem nie ma żartów. Aby stać się jego ofiarą nie trzeba go nawet dotykać. Wystarczy w upalny dzień znaleźć się w jego pobliżu. Wysoka temperatura sprzyja unoszeniu się w powietrze szkodliwych substancji wydzielanych przez rośliny.
Pod wypływem słońca osiadające na skórze związki chemiczne powodują poparzenia z bolesnymi pęcherzami i zaczerwienieniami. Plamy i blizny mogą utrzymywać się miesiącami lub latami, a nawet doprowadzić do rozległej martwicy. Substancje wytwarzane przez barszcz mogą ponadto powodować raka skóry. W opracowaniu zleconym przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska czytamy wręcz, że „stanowiska omawianych gatunków mogą powodować epidemię nowotworów skóry”.
Zgłoszenia o niebezpiecznych roślinach, które należy zniszczyć przyjmować będzie Biuro Miejskiego Architekta Zieleni. Na miejsce trafią ekipy, które będą niszczyć roślinę. Taka akcja była prowadzona także w zeszłym roku. – Wtedy najwięcej zgłoszeń mieliśmy z okolic Zalewu Zemborzyckiego, ul. Wyżynnej i Jaśminowej – mówi Józef Piotr Wrona z Urzędu Miasta. – A gdzie będzie w tym roku, to się dopiero okaże.
– Barszcz może pojawić się wszędzie, jest odporny na warunki atmosferyczne i rozprzestrzenia się zarówno przez nasiona jak i poprzez korzeń – przyznaje Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. – Stosowane obecnie metody niszczenia barszczu polegają na tym, że osoby ubrane w odpowiednie kombinezony i zamaskowane tak, by nie wdychać oparów, usuwają zieloną część rośliny, a następnie wykopują część korzeniową. Miejsce trzeba później sprawdzać, bo pozostawienie nawet niewielkiego fragmentu korzenia wystarcza do odnowienia się rośliny.
Skąd się wziął?
Barszcze sprowadzono pod koniec lat 50. z ZSRR, gdzie propagowano je jako paszę dla zwierząt. Szybko wprowadzono je do uprawy w PGR-ach, czemu towarzyszyła propaganda mało skuteczna w przypadku bydła, któremu nowa pasza nie smakowała. Dodatkowo barszcz psuł też woń i smak mleka i mięsa zwierząt.
Uprawianie drażniących roślin zarzucono w latach 90., ale dla ekosystemu było już za późno i barszczu do dziś nie udało się całkowicie wyeliminować.