Rozpoczął się proces w sprawie brutalnego zabójstwa nastolatki w centrum Lublina. Na ławie oskarżonych zasiadł szkolny kolega ofiary. Podczas śledztwa Jan W. przyznał się do popełnienia zbrodni.
W poniedziałek 19-latek stanął przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Na sali nie było nikogo z jego bliskich. Z uwagi na charakter sprawy, sąd całkowicie wyłączył jawność postępowania. Wnioskował o to zarówno obrońca Jana W., jak i prokuratura oraz bliscy zamordowanej Marleny.
Proces dotyczy brutalnej zbrodni, do której doszło w listopadzie ubiegłego roku. W piwnicy jednej z kamienic przy ul. Królewskiej w Lublinie odnaleziono wtedy zwłoki 18-letniej Marleny. Wcześniej na policję zgłosił się jej 19-letni kolega – Jan W. Chłopak przyznał się do zabójstwa. Powiedział, że zadał swojej koleżance serię ciosów nożem. Z nieoficjalnych informacji wynika, doszło do tego podczas kłótni. Chłopak miał stracić nad sobą kontrolę i sięgnął po nóż. Na ciele dziewczyny znaleziono później kilkanaście ran. Dwie z nich, na brzuchu i szyi okazały się śmiertelne.
Marlena pochodziła z niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. W Lublinie uczyła się i pracowała. Z Janem W. poznała się właśnie w szkole. Z nieoficjalnych informacji wynika, że oboje od czasu do czasu spotykali się w podziemiach kamienicy przy ul. Królewskiej. Mieszkał tam znajomy Jana W.
Podczas przesłuchania w prokuraturze chłopak przyznał się do zabójstwa i składał wyjaśnienia. Prokuratura nie zdradza jednak ich treści. Ze względu na charakter sprawy i dobro rodziny ofiary, niejawne pozostaje również uzasadnienie aktu oskarżenia. Nie wiadomo więc, dlaczego Jan W. zaatakował swoją przyjaciółkę.
Podczas śledztwa chłopak był badany przez biegłych psychiatrów. Z ich oceny wynika, że jest całkowicie poczytalny i może odpowiadać przed sądem. Za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie. Sprawa wróci na wokandę w najbliższy czwartek.