Nie będzie prowizorycznego dojazdu do przystanku kolejowego Lublin Zachód od strony ul. Granitowej. Do urządzenia takiej drogi Ratusz próbował zobowiązać firmę przebudowującą tory, ale sugestie pozostały bez odpowiedzi. Sam przystanek Lublin Zachód będzie gotowy z opóźnieniem.
Nowy przystanek dla pociągów dalekobieżnych i regionalnych powstaje na wysokości Czubów obok lasu Stary Gaj. Do peronu prowadzić ma tylko wąska droga techniczna, ciągnięta od równie wąskiej ul. Węglinek.
Problem w tym, że do Węglinka można dzisiaj dojechać tylko na dwa sposoby: albo od al. Kraśnickiej (ale to jazda naokoło), albo od ul. Szafirowej (czyli przez osiedlowe uliczki między blokami).
Trzeciej możliwości nie ma, a jej stworzeniem teoretycznie powinno się zająć miasto. Ratusz zapowiada, że wytyczy dojazd od ul. Granitowej, która dziś kończy się dużą pętlą komunikacji miejskiej obok os. Poręba. Tyle że na razie nie ma nawet gotowej koncepcji takiej drogi.
Ratusz spróbował pójść na skróty i „wmanewrować” w budowę tej drogi włoską firmę Astaldi, która na zlecenie kolejarzy przebudowuje lubelski odcinek torów do Warszawy. Próba zakończyła się niepowodzeniem.
Na czym polegało zagranie miasta? Firma Astaldi starała się u miejskich urzędników o zgodę na dojazd do swojego placu budowy przez ul. Agatową i Szafirową, czyli osiedlowymi uliczkami. Zarząd Dróg i Mostów nie zgodził się na przejazd ciężkiego sprzętu między blokami i zasugerował w tym samym piśmie, by Włosi pociągnęli prowizoryczną drogę od dzisiejszego zakończenia ul. Granitowej.
– Taką drogę moglibyśmy później ulepszyć, żeby służyła za dojazd do przystanku kolejowego – wyjaśnia Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Ale plan się nie powiódł. – Firma Astaldi nie odpowiedziała na to pismo – wyjaśnia Kieliszek. Robotnicy znaleźli inną trasę do placu budowy: przez teren kolejowy, bez proszenia o zgodę władz miasta.
Samorząd miasta znalazł się w punkcie wyjścia. Dojazd musi zaprojektować samodzielnie. Przez pewien czas urzędnicy liczyli jeszcze na to, że wstępną koncepcję narysuje deweloper, który planuje bloki przy ul. Kwarcowej, a odwodnienie swojego osiedla ma prowadzić nie do ul. Jana Pawła II, ale do ul. Węglinek. Z tego też nic nie wyszło.
Co będzie z dojazdem do peronu? Ratusz tłumaczy, że ma już pewien „zamysł”, chociaż nie przerodził się on jeszcze w żadną papierową koncepcję. Sprawa jest dość pilna, chociaż nie tak, jak początkowo zakładano, bo przystanek kolejowy nie powstanie w zakładanym wcześniej terminie.
Jakie były pierwotne zapowiedzi? – Zgodnie z planem przystanek zostanie oddany do użytku w grudniu 2018 r. – informował nas równo dwa miesiące temu Karol Jakubowski z centrali spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Ale dzisiaj, 100 dni przed końcem roku, przyszły przystanek jest wciąż w budowie, podobnie jak tory, a kolejarze otwarcie przyznają, że pierwsze pociągi pojadą tędy dopiero w połowie przyszłego roku, o ile nie później. Wykonawca, włoska firma Astaldi bardzo spóźnia się z pracą i niewykluczone, że straci kontrakt.