Mirosław Taras zwołał dziś w Warszawie konferencję prasową dotyczącą odwołania go z funkcji prezesa Bogdanki. Twierdzi, że uchwała o jego odwołaniu jest nieważna. Ale nie zamierza wracać do pracy w spółce.
Jak podkreślił, nie ma zamiaru wracać do Bogdanki przy obecnym składzie Rady Nadzorczej. - Spór między nami ma charakter kompetencyjny: to spór o zasady, o transparentność rynku - wyjaśnił.
Taras dodał, że między nim a Radą Nadzorczą były cztery obszary sporne. - Chodzi o kosztorysowanie robót, konkurencyjność przetargów, etykę w spółce i powiązania pracowników ze spółkami zewnętrznymi - mówił Taras.
Podkreślił, że najbardziej spornym punktem była polityka personalna. - To był klucz to wszystkich pozostałych obszarów. Koszty zatrudnienia pracowników są największymi w kopalni, dlatego prowadziliśmy zrównoważoną politykę zatrudniania pracowników. Część z nich zatrudnialiśmy za pośrednictwem firm zewnętrznych. Spór dotyczył tego, czy i ilu pracowników powinniśmy zatrudniać bezpośrednio w kopalni, czy też powinniśmy rozwijać pracę poprzez outsourcing. Nie zgadzałem się na to, by zatrudniać nowych pracowników w Bogdance, tylko poprzez firmy outsourcingowe - tłumaczył.
Mirosław Taras złożył w czwartek po południu doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. – Pismo zostało złożone za pośrednictwem Centralnego Biura Antykorupcyjnego – potwierdza Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Prokuratura nie ujawnia, o czym Taras napisał w doniesieniu. Wiadomo jedynie, że jest ono obszerne.
Mirosław Taras złożył też w Sądzie Okręgowym w Lublinie pozew o unieważnienie uchwały Rady Nadzorczej o odwołaniu go z funkcji prezesa.
- Ten pozew ma na celu ochronę moich dóbr osobistych jako menadżera najnowocześniejszej w Polsce kopalni - wyjaśnił Taras podczas konferencji w Warszawie.