Czy instalacja artystyczna ma być traktowana jak zwykła budowla? Gdzie leżą granice krytyki? Te kwestie rozstrzyga sąd w procesie jaki były dyrektor Centrum Spotkania Kultur wytoczył znanemu artyście - Jarosławowi Koziarze.
Spór dotyczy instalacji „Drzewo” autorstwa Jarosława Koziary, która miała stanąć w Centrum Spotkania Kultur. Instalacja to 12-metrowa konstrukcja, która miała zostać obsadzona roślinami i stać się rodzajem „żywej rzeźby”. W ubiegłym roku rozpoczęto jej montaż w CSK. Kiedy stery instytucji przejął Marek Krakowski (ówczesny sekretarz lubelskich struktur PiS), zakaz dalszej budowy „Drzewa”. Autor instalacji poinformował o tym na Facebooku.
– Wszystko prowadziło do szczęśliwego finału […] aż władzę przejął ignorant Polister Duszambr sekretarz partii PiS i były kierownik poczty, ''specjalista od postmodernizmu'' i ten barbarzyńca właśnie usuwa moją pracę z budynku bo jest zbyt ograniczony by ją zrozumieć. Szkodnik, który za parę miesięcy opuści w niesławie placówkę musi jeszcze zniszczyć to czego nie wyprodukował – napisał napisał Jarosław Koziara (pisownia oryginalna).
Nazywając dyrektora CSK „Polisterem Duszambrem” nawiązywał do jednej z medialnych wypowiedzi Krakowskiego. Szef CSK twierdził m.in., że „politycy muszą być polihistorami, czyli mieć wiedzę z wielu dziedzin”. Twierdził też, że „Deszambr, taki artysta, który wprowadził postmodernizm, odwrócił miskę klozetową i powiedział, że to jest sztuka”.
Miał na myśli Marcela Duchampa, przedstawiciele dadaizmu i kubizmu.
Marek Krakowski uznał, że nazywanie go m.in. „barbarzyńcą” i „szkodnikiem” to zbyt wiele. Wytoczył więc Jarosławowi Koziarze proces o ochronę dóbr osobistych. Domaga się przeprosin i wpłaty 10 tysięcy zł na cel charytatywny.
- Twórcę tej instalacji wybrano bez jakiegokolwiek konkursu. Poza tym ustawienie kilkunastometrowej konstrukcji, ważącej 12 ton wymaga zgody organów budowlanych i architektonicznych. Nigdy takiej zgody nie było i stąd decyzja o rozbiórce - tłumaczy swoją ubiegłoroczną decyzję Marek Krakowski.
Wówczas nie ukrywał jednak, że zlikwidował „Drzewo” nie tylko z przyczyn formalnych.
- Dalsze utrzymywanie tego dziwadła artystycznego nie ma najmniejszego sensu. To jest projekt na wyprowadzenie pieniędzy. A w mojej ocenie, nie ma to specjalnych walorów artystycznych - mówił Krakowski w rozmowie z Dziennikiem.
W lutym Jarosław Koziara i były dyrektor CSK spotkali się w sądzie. Marek Krakowski przekonywał, że internetowy komentarz artysty godził w jego dobre imię.
- Ten wpis wywołuje w środowisku pewne negatywne ustosunkowanie do mnie. Ośmiesza i deprecjonuje – tłumaczył były szef CSK.
W poniedziałek obaj panowie spotkali się na sali rozpraw. Przesłuchano troje świadków, którzy dowodzili m.in., że do realizacji „Drzewa” nie był potrzebny przetarg.
Marek Krakowski próbował również skłonić sąd, by ten zakazał Jarosławowi Koziarze publikowania informacji o procesie. Poszło w kolejny wpis zamieszczony na Facebooku.
W niedzielę na profilu Koziary opublikowano zaproszenie na rozprawę (artysta nie jest jej autorem - red.). Grafika przedstawiała walczących bokserów. Jeden miał twarz Jarosława Koziary. Przeciwnik zamiast głowy miał pisuar (było to nawiązanie m.in. do pracy „Fontanna” autorstwa Duchampa - red.)
Sąd zakazu nie wydał. Czeka na stosowny wniosek na piśmie.
Następną rozprawę zaplanowano na luty.