Właściciel kina Apollo ponownie wystawi budynek na sprzedaż. Gmach Kosmosu ma być wyburzony. Nowy właściciel wycofał się z inwestycji, bo miasto nie pozwoliło na przebudowę obiektu.
Apollo do wzięcia
– W dalszym ciągu chcemy sprzedać budynek – mówi Marek Kraśnicki, z Max-Filmu. – W przyszłym tygodniu zbierze się zarząd spółki i zdecyduje o terminie nowego przetargu. Z pewnością odbędzie się on już w nowym roku.
Cena wywoławcza wynosiła 4,5 mln zł. Firma nie ma zamiaru jej zmienić, choć przyznaje, że ze znalezieniem kupca mogą być kłopoty.
– To trudna sprawa, bo budynku nie można zburzyć – dodaje Kraśnicki. – Znajduje się w strefie ochrony konserwatorskiej. To znacznie ogranicza pole manewru dla przyszłego inwestora.
Warszawska spółka próbowała już sprzedać Apollo miastu. W kasie Ratusza zabrakło jednak pieniędzy.
– Możliwe, że ponownie wystąpimy z taką propozycją – zapowiada Kraśnicki.
Sukces będzie zależał głównie od ceny. Magistrat już zapowiedział, że na zakup kina za 4,5 mln zł nie ma szans.
Max-Film zapowiadał, że zmieni Apollo w nowe centrum kultury. Przebudowa miała ruszyć wiosną tego roku. Z planów nic nie wyszło. Małe kino przegrało konkurencję z pierwszym multipleksem, a firma postanowiła wycofać się z działalności kulturalnej w naszym regionie.
Definitywny koniec Kosmosu
– Zrezygnowaliśmy, bo nie udało nam się uzyskać pozwoleń na przebudowę obiektu – mówi Beata Werbowska, z klubu Fashion. – Nie chodziło o jakieś spektakularne prace, a jedynie adaptację budynku do naszych potrzeb. Miasto nie dało nam jednak niczego ruszyć.
Urzędnicy nie zgodzili się na remont, bo przed kilkoma laty wydali pozwolenie na rozbiórkę budynku.
– To były sprzeczne decyzje, stąd sprzeciw – mówi Elżbieta Łukasik, z Wydziału Budownictwa i Architektury UML. – Wojewoda odrzucił naszą decyzję. Wysłaliśmy dzierżawcy listę wytycznych, które dotyczyły zakresu możliwych robót.
To musiało odstraszyć inwestora. Kosmos wrócił do Max-Filmu. Spółka nie zamierza jednak szukać innych chętnych na dzierżawę. Nie ma też mowy o sprzedaży obiektu.
– Mamy pozwolenie na rozbiórkę, więc go zburzymy – zapowiada Kraśnicki. – Zrobimy w tym miejscu coś nowego. Może z udziałem innej firmy. W tej chwili nie ma jednak żadnych szczegółowych planów.
Z zapowiedzi Max-Filmu wynika, że budynek przy ul. Leszczyńskiego będzie stało puste przez najbliższe 3–4 lata.