W „najbliższych tygodniach” ma zapaść decyzja, co do dalszych losów przebudowy torów z Lublina do Warszawy – informują Polskie Linie Kolejowe, niezadowolone z pracy generalnego wykonawcy. Rozmowy z włoską firmą nie doprowadziły do przełomu, a podwykonawcy upominają się o pieniądze
O tym, że kolejarze gotowi są nawet zerwać umowę z włoską firmą Astaldi, informowaliśmy w połowie września. Włosi są generalnym wykonawcą przebudowy torów między Lublinem a Dęblinem. Prace są mocno opóźnione, niektóre zadania o kilka miesięcy. Kolejnym problemem jest to, że część podwykonawców nie dostała jeszcze zapłaty od Astaldi.
– Nam Włosi są winni 40 tys. zł – mówi przedsiębiorca, który pracował przy instalacji zabezpieczeń wymaganych przez przepisy o ochronie środowiska. Chodzi o ochronę płazów w miejscach masowych wędrówek. Zlecenie nie było duże, zaległość może się wydawać mała, ale dla dwuosobowej firmy jest kłopotem. – Astaldi nie płaci podwykonawcom, bierze następnych, oni też odchodzą – dodaje przedsiębiorca.
Dwa tygodnie temu na rozmowy z Włochami przyjechali przedstawiciele zarządu Polskich Linii Kolejowych, które zleciły przebudowę torów i nie są zadowolone ani z postępów prac, ani z kłopotów z podwykonawcami. Rozmowy nie doprowadziły do przełomu.
– PKP Polskie Linie Kolejowe na podstawie wnikliwej analizy sytuacji wykonawcy i podwykonawców oraz wizyt na budowie w najbliższych tygodniach podejmą decyzję – informuje Karol Jakubowski z centrali spółki. Wciąż aktualna jest groźba zerwania kontraktu i wprowadzenia na budowę spółek z grupy PKP. – Priorytetem jest nie rozwiązanie umowy, lecz jak najsprawniejsze jej zakończenie. Zależy nam przede wszystkim na sprawnym zrealizowaniu projektu.
Ślimacząca się przebudowa między Lublinem a Dęblinem zakończy się później niż zakładano i nie ma żadnych szans, by jeszcze w tym roku wróciły tu pociągi. – Realnym terminem przywrócenia ruchu jest połowa 2019 r. – twierdzi Jakubowski. Jak Astaldi wyobraża sobie przyspieszenie prac i rozliczenie z podwykonawcami? Spytaliśmy, czekamy na odpowiedź.
Włoska firma sama ma problemy. Niedawno lekką ręką pozbyła się 10 mln zł w Świnoujściu, gdzie wygrała przetarg na budowę tunelu, ale ostatecznie nie podjęła się zlecenia, dochodząc do wniosku, że nie zdoła go wykonać w zaoferowanej cenie. Ponieważ firma nie przystąpiła do podpisania umowy z miastem, przepadło jej wadium, a kasa Świnoujścia wzbogaciła się znienacka o 10 mln zł. Astaldi jest też w trakcie przejęcia przez firmę z Japonii.