Do Kuratorium Oświaty wpływa wiele skarg dotyczących nieprawidłowości w szkołach.
Dotyczą one zwykle nieprawidłowego oceniania, agresji rówieśniczej, ale i bardzo nieodpowiedniego zachowania nauczycieli
Najwięcej skarg dotyczy niewłaściwego, zdaniem rodziców, sposobu oceniania ich dzieci. Zwykle okazuje się jednak, że są one bezzasadne, bo nauczyciele do ostatniej chwili starają się „wyciągnąć” ucznia.
Stopnie i procedury
Tak było w przypadku ucznia Technikum w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Zamościu. Jego rodzic miał wątpliwości, co do sposobu oceniania i sklasyfikowania syna. Na miejsce pojechali kontrolerzy, którzy zaczęli pracę do sprawdzenia dzienników. Okazało się, że przez cały semestr chłopiec dostawał wyłącznie „1” i „2”. Jego nauczyciel proponował mu terminy, w których mógł poprawić oceny, ale uczeń nie był tym zainteresowany. Wrażenia nie wywarła na nim także informacja, którą nauczyciel przekazał już w kwietniu, że na zakończenie roku grozi mu „niedostateczny”. Chłopiec stopni nie poprawiał, więc nauczyciel taką ocenę wpisał. Zrobił to w dniu kiedy miał dwie lekcje w klasie chłopca, a po pierwszej z nich zagrożony uczeń wyszedł nie informując go o tym i nie korzystając z możliwości poprawy.
Mimo to nauczyciel w porozumieniu z dyrektorem dali mu jeszcze jedną szansę. Zadali sześć pytań, z czego w jednym przypadku mógł wybrać zagadnienie, które omówi. Ponieważ odpowiedzi uzasadniającej postawienie oceny dopuszczającej nie było, stopień nie został zmieniony. Kuratorium uznało, że wszystkie procedury klasyfikowania zostały zachowane.
- To, że rodzice często uważają, że ich dziecko jest zbyt nisko oceniane jest bardzo częste. Wszystko dlatego, że w domu uczeń opowiada inną historię. Mówi, że umiał, a nauczyciel się na niego uwziął. Rodzice w to wierzą, bo dlaczego miałoby być inaczej. Z drugiej strony sprawa wygląda jednak inaczej. Rodzicom zależy na dobrych ocenach, bo przecież świadczą one o ich całorocznej pracy - mówi prosząc o anonimowość jeden z nauczycieli tej szkoły.
Program wychowawczy
Rodzice skarżą się też na agresję rówieśniczą w szkołach. O pomoc do Kuratorium zwróciła się m.in. matka uczennicy Szkoły Podstawowej w Sawinie. Pisała, że dyrekcja placówki bagatelizuje zachowanie jednej z dziewczynek, która wulgarnie zwraca się do nauczycieli, wbija sobie szpilki w dłonie, grozi kolegom śmiercią, wyzywa ich, pluje i uniemożliwia prowadzenie lekcji. Kontrolerzy częściowo potwierdzili otrzymane informacje i uznali, że podejmowane przez dyrekcję szkoły kroki zmierzające do rozwiązania problemu były mało skuteczne. Żeby tę sytuację zmienić wydano zalecenia.
Jedną z najtrudniejszych spraw, jaka trafiła do Kuratorium w tym roku szkolnym była ta dotycząca przemocy psychicznej stosowanej przez uczniów Publicznej Szkoły Podstawowej w Nowej Rokitni. Matka uczennicy poinformowała Kuratorium, że koledzy jej dziecka zamieszczają w internecie obraźliwe komentarze. Zdarzały się wyzwiska. Doszło do rękoczynów. Konflikt między dziećmi był tak duży, że przeniósł się na rodziców, którzy wzajemnie sobie ubliżali podczas zebrań. Nie pomogła zmiana wychowawcy. Kuratorium nakazało objąć dzieci pomocą psychologiczno-pedagogiczną, wprowadzenie nadzoru pedagogicznego i opracowanie nowego programu wychowawczego.
Atmosfera w klasie
W kwietniu ojciec uczennicy Szkoły Podstawowej nr 27 w Lublinie zgłosił znęcanie się psychiczne innych uczniów nad jego córką. Na miejsce pospieszyli kuratorzy. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdzili, że w szkolnych dokumentach znaleźli jedynie uwagi zapisane przez nauczycieli dotyczące niekulturalnego zachowania się tej właśnie dziewczynki oraz skargi na nią spływające od innych uczniów.
Rówieśnicy byli zniesmaczeni tym, że koleżanka namawia ich do wagarów. Skarżyli się, że często używa wulgaryzmów i przeklina w kontaktach z rówieśnikami. Mówili, że jednego z kolegów rzuciła butelką, a do innego powiedziała „ty idioto”. Krzyczała też na lekcjach i arogancko komentowała wypowiedzi nauczycieli. Sprawa wyglądała więc zupełnie inaczej niż nakreślił to ojciec uczennicy. Jej wychowawczyni zauważyła, że sympatie kolegów straciła przez swoje złe zachowanie. Mimo to nikt jej jednak nie traktuje źle. W przeprowadzonej w klasie ankiecie uczniowie stwierdzili też, że w klasie panuje dobra atmosfera.
Lekcja wychowawcza
Jednak w wielu przypadkach niewłaściwe sytuacje zgłaszane przez rodziców potwierdzają się. Tak było w lutym tego roku, kiedy rodzice uczennicy Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Chełmie zgłosili, że cztery koleżanki zachowują się niestosownie w stosunku do ich córki, a kara, którą wymierzyła im za to szkoła jest nieadekwatna. Okazało się, że nauczyciele już dużo wcześniej zauważyli, że między uczennicami trwa konflikt. W prawdzie wszystkie dziewczynki były bardzo dobrymi uczennicami i ich stosunki na terenie szkoły wydawały się poprawne, to po lekcjach, często także w nocy dziewczynki wysyłały swojej koleżance obraźliwe sms-y.
Po spotkaniu z rodzicami dzieci szkoła ustaliła, że obniży im za to ocenę ze sprawowania, a po lekcjach będą w ramach wolontariatu musiały pomagać osobom niepełnosprawnym. Żeby przywrócić między dziewczynkami dobre stosunki przeprowadzono szereg lekcji wychowawczych oraz konkursów promujących właściwe zachowanie się. Kontrolerzy uznali, że nauczyciele zadziałali w sposób prawidłowy.
Kontrola
W czerwcu do lubelskiego kuratorium wpłynęła skarga na nierówne traktowanie uczniów przez nauczycielkę Szkoły Podstawowej w Zespole Oświatowym w Polskowoli. Na lekcji informatyki dziecko miało otrzymać „2 +” i usłyszeć od nauczyciela: „To i tak dużo jak na Ciebie”.
Kiedy indziej, gdy uczennica zgłaszała wychowawczyni, że jej brat nie pojedzie na szkolną wycieczkę, pedagog miała skomentować, że nie pojedzie już nigdy, bo jest z biednej rodziny. Po kontroli okazało się jednak, że nauczycielka nie zachowała się w sposób niegodny. To, że nie wytknęła dziecku biedy potwierdziła inna nauczycielka, która była świadkiem rozmowy. To, że nie komentowała faktu postawienia niskiego stopnia potwierdzili natomiast inni uczniowie.
Zalecania naprawcze
Zdarzają się jednak przypadki bulwersującego zachowania nauczycieli. W tym roku Rzecznik Praw Dziecka poinformował kuratorium, że do nieprawidłowości dochodzi w Szkole Podstawowej nr 34 w Lublinie.
Pracownicy szkoły, w tym dyrekcja, mieli w stosunku do dzieci stosować agresję słowną. Dzieci nazywane były osłami, baranami i głupkami. Chłopcy noszący długie włosy słyszeli, że są „pedałami”. Rzecznik dokładnie poinformował, kto jest agresorem, a kto ofiarą oraz w jakich okolicznościach padają obraźliwe słowa.
Kontrolerzy najpierw przeczytali program wychowawczy szkoły, który zakłada przede wszystkim personalistyczną wizję wychowania zgodnie z nauczaniem Jana Pawła II, opartą na podmiotowym traktowaniu każdego człowieka oraz poszanowania jego godności i praw. Dewizą placówki miało być dobro dziecka oparte na przyjaźni i zaufaniu. W szkolnym rejestrze skarg i wniosków nic nie skazywało jednak na to, by dochodziło do nieprawidłowości. Żeby sprawdzić, czy zarzuty są prawdziwe, kontrolerzy przeprowadzili w szkole anonimową ankietę. 61 na 108 uczniów klas 4-6 stwierdziło, że dostrzega przejawy agresji rówieśniczej: 35 było świadkami bójek, a 21 przezywania. Agresywne zachowania u pracowników szkoły potwierdziło 5 uczniów. Wskazali szarpanie i krzyk. Co niezwykle ważne, także trzech pedagogów przyznało, że było świadkami takich zachowań. Kontrolerzy wydali zalecania naprawcze, które zostały już wprowadzone w życie.