O przycince drzew w zabytkowym parku na Węglinie powiadomiła nas jedna z Czytelniczek, zatroskana o los gniazdujących tutaj ptaków. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska twierdzi, że nie wydawała zezwoleń na prowadzenie tego typu prac.
Sprawa dotyczy prywatnego, czterohektarowego parku, w którym stoi odbudowany niedawno dworek Sobieszczańskich przy al. Kraśnickiej. Nasza Czytelniczka zauważyła w poniedziałek przez ogrodzenie wysięgnik z robotnikami przycinającymi gałęzie drzew. Zaniepokoiło ją to, że prace prowadzone są w okresie, gdy ptaki zajmują dziuple i budują gniazda na drzewach.
– Nadmieniam, że w parku jest między innymi kolonia gawronów. Ptaki już siedzą na gniazdach. Z tego powodu prace nie powinny być obecnie przeprowadzane, żeby nie zakłócać ich rozrodu – stwierdza nasza Czytelniczka, która obserwowała prace od strony ul. Kieleckiej. Twierdzi, że z jej informacji wynika, jakoby właściciel parku nie wystąpił o zgodę na odstępstwo od zakazów związanych z pracami w pobliżu ptasich gniazd.
– Rzeczywiście, nie wydawaliśmy zezwoleń dotyczących terenu tego parku – potwierdza nam Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Przyznaje, że gawrony podlegają częściowej ochronie. – Jeśli takie prace miałyby być prowadzone, należałoby uzyskać naszą zgodę na płoszenie ptaków.
Rzecznik RDOŚ potwierdza, że w pewnych sytuacjach prace przy drzewach mogą zagrażać ptakom.
– Samo poruszanie się ludzi nie jest problemem, bo gawrony są przyzwyczajone do obecności ludzi. Ale piły lub zwyżka pojawiająca się na wysokości gniazd może prowadzić do niepokojenia osobników, które być może prowadzą już rozród – mówi Duklewski. – Gdy są złożone jajka lub gdy wykluwają się pisklęta, prace powinny być wstrzymane, bo bliska ingerencja może prowadzić do tego, że dorosłe osobniki opuszczą jaja lub porzucą pisklęta. Dlatego prace powinny być prowadzone za zezwoleniem i pod kontrolą ornitologa.
Nasza Czytelniczka oficjalnie powiadomiła o sprawie Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. – Taka informacja do nas wpłynęła – przyznaje rzecznik, ale nie przesądza o dalszych krokach. – Sprawa będzie rozpatrywana.