Punkt w Białej Podlaskiej nie działa - w piątek zostaną tam oddelegowani pracownicy z Lublina. Do Puław pielęgniarki ze stolicy województwa dojeżdżają codziennie. Na zwolnienia lekarskie idą pracownicy kolejnych oddziałów terenowych Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, na zwolnienia lekarskie poszły wszystkie pielęgniarki pracujące w oddziałach terenowych RCKiK: w Białej Podlaskiej, Puławach i we Włodawie. By punkty poboru krwi mogły tam działać, kilka razy w tygodniu jadą tam pielęgniarki z oddziału w Lublinie.
Jak informują związkowcy, obecnie dołączyły do nich koleżanki z Łukowa, Zamościa i Lubartowa. Grupowe korzystanie z L4 - jako formę nacisku na przełożonych – wypróbowali już policjanci, pracownicy prokuratur i sądów oraz nauczyciele czy pielęgniarki zatrudnione w szpitalach. Taka forma protestu w walce o wyższe zarobki niejednokrotnie się sprawdziła.
– Nieobecności staramy się tłumaczyć złym stanem zdrowia pracowników – komentuje Elżbieta Puacz, dyrektor RCKiK w Lublinie. – Nie można jednak pominąć, że pracownicy są nagabywani przez działaczy organizacji związkowych, aby udawali się na zwolnienia lekarskie.
Dyr. Puacz zaprzecza też, by na zwolnieniach były pielęgniarki z oddziału w Lubartowie. – W Zamościu na zwolnieniu są wyłącznie dwie, a w Łukowie trzy – wylicza. Jej zdaniem, związki zawodowe dążą do eskalacji konfliktu załogi z dyrekcją.
Związkowcy reprezentujący pielęgniarki z RCKiK skarżą się na coraz gorsze warunki pracy. Ich zdaniem, to celowe działanie dyrekcji, która chce zamknąć kilka punktów terenowych.
– Jest tak źle, że niektóre z nas rozważają zmianę pracy – mówi nam jedna z pielęgniarek.
– Raz pracujemy 2 czy 4 godziny, raz 6 a innym razem 11. Doprowadziło to do chaosu i niepewności wśród pracowników – opowiada Anna Wargol, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych działającego przy RCKiK w Lublinie. – Godziny obsługi krwiodawców zostały skrócone, a dawcy nie zawsze śledzą strony RCKiK i dlatego mogą się zniechęcić.
– Działania reorganizacyjne nie powodują zmian w sytuacji zawodowej poza jedną – zapewnia tymczasem dyrekcja. – Chodzi o to, aby w godzinach pracy pracownicy promowali krwiodawstwo i docierali do nowych dawców m.in. szkołach, zakładach pracy czy mediach.
Puacz przypomina też, że związkowcy nie zgłosili uwag do zmian organizacyjnych, a kontrole inspekcji pracy i resortu zdrowia nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
Kolejny problem podnoszony przez związkowców to brak lekarzy w oddziałach. – Oddział w Białej Podlaskiej, gdzie pracuje pięć pielęgniarek i jedna pomoc laboratoryjna, nie ma lekarza, bo nikt nie chce pracować za 50 zł brutto za godzinę na umowę-zlecenie w wymiarze 4 godzin dziennie. A takie właśnie warunki proponuje dyrekcja – twierdzi Wargol.
Mają też zastrzeżenia do planów zakupu dodatkowego ambulansu do mobilnego poboru krwi. Ich zdaniem jest to znacznie mniej opłacalne niż utrzymanie oddziału, a ponadto nie zawsze się sprawdza, np. zimą.
– Decyzja została podjęta w zgodzie z dyscypliną finansów publicznych. Takie ambulanse z powodzeniem funkcjonują w ramach innych centrów w Polsce i pozwalają promować krwiodawstwo na szerszą skalę – tłumaczy dyr. Puacz.