Według Grzegorza Raniewicza, chełmskiego posła PO nie dość, że potężny koncern energetyczny nie chce
Poseł twierdzi, że gdy władze PGE zapisywały w statucie Lublin jako siedzibę firmy, jednocześnie zmieniły pracownikom umowy o pracę. Zapis o wykonywaniu pracy w "siedzibie firmy” zamienili na "Warszawę”. - Dzięki temu udział w podatku płaconym od osób fizycznych trafia do stolicy zamiast na Lubelszczyznę. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyłem w prokuraturze - mówi Raniewicz.
PGE wczoraj nie komentowała zarzutu. - Według naszych prawników, nie możemy podawać informacji o szczegółach umów o pracę naszych pracowników - mówi Dominika Tuzinek-Szynkowska, rzeczniczka koncernu.
To już drugie doniesienie posła do prokuratury w tej sprawie. W połowie lutego twierdził, że część dokumentów koncernu nie została zaktualizowana. Efekt? Ten sam. Podatki zamiast nasz region zasilają Warszawę.
- Ponieważ mogło chodzić o wykroczenie skarbowe sprawę przekazaliśmy do Lubelskiego Urzędu Skarbowego - informuje Mirosława Czuba, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie. - Z tego, co wiem, nieprawidłowości nie ma. Poinformujemy o załatwieniu sprawy - mówi Marta Szpakowska, rzeczniczka lubelskiej Izby Skarbowej.
Budowę siedziby wielkiego koncernu energetycznego w Lublinie obiecał w 2006 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński (PiS). Dla regionu miało to oznaczać miejsca pracy, wpływy z podatków, prestiż. Od października ubiegłego roku PGE ma siedzibę w Lublinie. Na papierze, bo kierownictwo firmy nie zamierza wyprowadzić się z Warszawy. Tydzień temu szef koncernu powiedział, że nie wyobraża sobie zarządzania firmą z Lublina. Na osłodę w mieście ma się ulokować spółka-córka PGE Energia, a przy kopalni w Bogdance powstać elektrownia.
Tymczasem według lidera lubelskiej PO Janusza Palikota, na początku kwietnia minister skarbu Aleksander Grad potwierdzi, że siedziba PGE będzie jednak w Lublinie.