Anna Igpit z Filipin za czekoladkę wybierze się na koniec świata. Lorraine Maphala z Zimbabwe da się zwabić na kwaśne mleko. Marlene Politi Lerete z Urugwaju uwielbia makarony. Ale tych przysmaków nie dostaną niedzielę w Zamościu. Przed finałem Miss World obowiązuje je surowa dieta.
To, które piękności odwiedzą Zamość, dla mieszkańców, zwłaszcza mężczyzn, nie jest bez znaczenia. - Każdy facet ma jakąś na oku. I zechce zwrócić jej uwagę fajnym ubraniem czy transparentem - zwierza się 19-letni Piotrek z Krasnobrodu. - Z kumplem kibicujemy takiej missce z króciutkimi włoskami. Jak przyjedzie, to chyba padniemy trupem!
Dziewczęta przylecą do Zamościa śmigłowcem. Samochodami będzie za nimi podążać sztab wizażystów i fotografów. Przejadą ulicami Starego Miasta na lunch w hotelu Orbis. - Przygotowujemy dla nich lekki posiłek w naszej oranżerii - zapowiada Maria Brzozowska, dyrektor hotelu. - Będą dania z ryb i drobiu, sałatki warzywne oraz ciasta.
Z mieszkańcami Zamościa i wielbicielami kandydatki spotkają się na Rynku Wielkim. Opowiedzą o sobie i swoich krajach. Potem złożą wizytę wychowankom domu dziecka. Przekażą dzieciom prezenty ufundowane przez sponsorów. - Potrzebujemy pralki, komputera i sprzętu nagłaśniającego - mówi Witold Popielec, dyrektor placówki. - Ale zapewne dostaniemy pieniądze.
Obiad zaplanowano w hotelu Senator. I znów na talerzach pojawią się dania z ryb i kurczaka. - Mieliśmy ścisłe wskazania dietetyków konkursu co do jadłospisu - tłumaczy Piotr Powaga, rzecznik Zamojskiej Korporacji Energetycznej sponsorującej przyjazd dziewcząt do Zamościa.
A po obiedzie pożegnanie najpiękniejszych kobiet świata. Kolejny raz zobaczymy je 30 września podczas finału Miss World. Niestety, na ekranie telewizora.