Od stycznia w Lublinie zostanie 5 z 17 przychodni zatrudniających logopedów. – Będziemy zmuszeni leczyć się prywatnie lub jechać do przychodni na drugi koniec miasta – mówią pacjenci. Logopedzi zapowiadają protest.
– Nasza poradnia nie dostała kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Od stycznia najprawdopodobniej stracimy pracę – mówi Anna Iskra, jedna z czterech zatrudnionych tam specjalistek.
W podobnej sytuacji jest więcej placówek. Nieoficjalnie wiadomo, że od stycznia z bezpłatnych wizyt u logopedów pacjenci będą mogli skorzystać tylko w pięciu przychodniach: dwóch przy ulicy Kiwerskiego, a także przy Hipotecznej, Kalinowszczyzna i w Szpitalu Neuropsychiatrycznym przy ul. Abramowickiej.
– Tak mało przychodni utrudni życie osobom korzystającym z ich usług. Pacjenci z Czubów, Węglina, LSM i Sławinka będą zmuszeni odwiedzać poradnie na drugim końcu miasta. To może być uciążliwe, zwłaszcza dla ludzi starszych. Z naszej pomocy korzystają przecież nie tylko dzieci, ale też ludzie po udarach, z afazją i dyzartrią – podkreśla Anna Iskra.
Inny logopeda, zatrudniony w przychodni przy Wallenroda dodaje: Część pacjentów będzie mogła skorzystać z prywatnych wizyt. Ale godzina pracy z logopedą kosztuje średnio 80 zł i nie każdego będzie stać – podkreśla.
Pacjenci korzystają z pomocy logopedy zwykle raz w tygodniu. – Jesteśmy najstarszą tego typu placówką w Lublinie. Przyjeżdżają do nas ludzie z całego województwa – zaznacza logopeda zatrudniona w poradni przy Wallenroda.
Dlatego pracownicy poradni, którzy obawiają się również o swoje zatrudnienie, już teraz zbierają podpisy pod protestem. – Prześlemy pismo do lubelskiego oddziału NFZ. Zarząd poradni także napisał odwołanie – podkreśla Anna Iskra.
W sprawie wszystkich poradni logopedycznych w kraju interweniuje też Polski Związek Logopedów. – Zarząd Główny PZL wysłał pismo do krajowego konsultanta w dziedzinie audiologii i foniatrii – mówi Kamila Dobosiewicz-Olechowska, ze Związku. – Lubelscy logopedzi mają niewielkie szanse na znalezienie zatrudnienia w swoim zawodzie – podkreśla.
Najbardziej niepokoją się pacjenci. – Od roku przychodzę do poradni z dwójką swoich wnuków. Zauważyłem ogromny postęp, dzieci mówią coraz lepiej. Od nowego roku będziemy musieli jeździć na drugi koniec miasta, a w najgorszym wypadku płacić za wizyty – mówi Zbigniew Gieuźdź.
Nie udało się nam wczoraj uzyskać komentarza NFZ w tej sprawie. Za kilka dni Fundusz ma opublikować informacje o wysokości kontraktów dla poszczególnych poradni.
ALARM24
FOT. JACEK ŚWIERCZYŃSKI
Wczoraj poradnia z ul. Wallenroda przyjmował pacjentów z całego województwa. Na styczeń nie przyjmuje już zapisów