Bardzo mi biło serce – opowiada 8-letnia Gabrysia, która sprowadziła pomoc do nieprzytomnej mamy. Dyspozytor medyczny przyznaje, że nagranie rozmowy chwyta za serce. Oprócz Gabrysi odznaczeni zostali dwaj chłopcy, którzy ocalili życie mężczyźnie uwięzionemu w mokradłach
– Od dziecka choruję na przypadłość neurologiczną, z którą po prostu trzeba nauczyć się żyć – opowiada nam Ewa Ostrowska, mama Gabrysi. – Choroba nie odzywa się często. Pech jednak chciał, że wtedy właśnie był ten moment, kiedy w domu byłam z córką i synem, nie było męża. Trzymałam syna, który jest wcześniakiem z niepełnosprawnością.
– Mama poszła zrobić mleko i przy łóżku straciła przytomność – opowiada nam 8-letnia Gabrysia, uczennica II klasy Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach. Tamtego dnia musiała być odpowiedzialna za mamę i za małego braciszka.
– Świetnie poradziła sobie z bratem – przyznaje pani Ewa. – W pierwszej kolejności się nim zajęła, bo wymagał uspokojenia. A później pomogła mi.
– Najpierw przeniosłam brata do mojego pokoju, a później wzięłam telefon mamy i zadzwoniłam na numer 112 – tak przebieg wydarzeń opowiada nam dziewczynka. – Odebrała pani, później przyłączyła mnie do pana. Pytali, co się stało, ile lat ma moja mama, ja i brat i czy mama na coś choruje. Wszystko im powiedziałam. Wiedziałam, bo mama mnie do tego przygotowała. Bardzo mi biło serce i się denerwowałam.
– Zawdzięczam jej życie – podkreśla dumna mama. – Gabrysia jest nie tylko moim dzieckiem, ale też moją przyjaciółką. Jest dziewczynką bardzo dojrzałą jak na swój wiek.
Postawę dziewczynki chwali szef dyspozytorni, do której zadzwoniła po pomoc. – Odsłuchiwałem rozmowę cztery albo pięć razy, ale nie do końca. Za bardzo się wzruszam. Trudno jest powstrzymać łzy. Być może dlatego, że sam mam córkę, ma 2 lata – przyznaje Artur Rogowski. – Najbardziej wzrusza mnie szczerość, bo dzieci nie przekłamują, nie koloryzują ani nie upiększają. Mówią, jak jest. I to słychać w tym nagraniu.
Gabrysia została odznaczona podczas uroczystości u wojewody. Razem z nią uhonorowano również dwóch chłopców za uratowanie starszego mężczyzny, który ugrzązł w mokradłach.
>>112. Odbierają 1500 telefonów dziennie<<
– Chłopcy pojechali do lasu, w pewnym momencie usłyszeli wołanie o pomoc – opowiada Anna Kostrzewska-Zwolak, mama Kamila, który razem ze swoim kolegą Szymonem pospieszył uwięzionemu na ratunek. Obaj są ósmoklasistami z zamojskiej podstawówki nr 9.
– Chodziło o ludzkie życie, więc musieliśmy się do tego mężczyzny dostać. Było bardzo ciężko – przyznaje Szymon.
– Chłopcy próbowali go wyciągnąć, ale nie dali rady – mówi pani Anna. Dzielni nastolatkowie wezwali pomoc do uwięzionego. – Przyszedł na grzyby, zasłabł, nie mógł się ruszyć. Był wycieńczony, bo spędził w lesie całą noc. Byli z tym z tym mężczyzną do przyjazdu karetki.
– Nikt nie rodzi się bohaterem, ale miłość rodziców, wychowanie, szkoła, daje to, że ci młodzi ludzie stają się bohaterami – podkreśla nadinsp. Artur Bielecki, komendant wojewódzki policji w Lublinie.
– Takiego podejścia do życia chcielibyśmy mieć więcej w społeczeństwie – przyznaje st. bryg. Tomasz Podkański, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. – Wtedy nasza praca byłaby trochę łatwiejsza.