Kolejni mieszkańcy skarżą się na dziki ryjące w grządkach. Tym razem z takim problemem zgłosili się do nas działkowcy z Zadębia. Władze Lublina zapewniają, że stale próbują odławiać dziki, ale działkowcy nie są zadowoleni z efektów tej walki.
– Dziki niszczą działki ogrodnicze – alarmuje jeden z naszych Czytelników. Twierdzi wręcz, że przekazane przez Urząd Miasta repelenty nie są skuteczne. Repelenty to substancje środki zapachowe, które mają odstraszać dziki. Wydawane są za darmo przez miejski Wydział Ochrony Środowiska właścicielom nieruchomości nawiedzanych przez dziki.
– Z uwagi na zgłoszenia mieszkańców dotyczące bytowania dzików w dzielnicy Hajdów-Zadębie, w tej części miasta rozstawiono trzy odłownie na dziki – informuje Anna Czerwonka z biura prasowego Ratusza.
Odłownie to specjalne klatki z umieszczoną w środku zanętą. Skuszone pożywieniem zwierzę jest w stanie wejść do klatki, ale nie może już jej opuścić. Pojmane w ten sposób dziki są uśmiercane i utylizowane.
Jedna z klatek na Hajdowie-Zadębiu stanęła w grudniu ubiegłego roku przy ul. Turystycznej. – Od początku 2022 r. za jej pomocą odłowiono pięć dzików – podkreśla Czerwonka. Kolejne dwie odłownie postawiono w kwietniu przy ul. Świdnickiej i Bławatkowej.
O wiele częściej dziki widywane są jednak w rejonie Kalinowszczyzny, na co skarzą się szczególnie użytkownicy Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Kalina”.
– Dziki nadal nas nachodzą, chociaż może nie tak gromadnie jak w marcu lub kwietniu – mówi Zbigniew Kazanowski, prezes ROD „Kalina”. – Najczęściej pojawiają się w dużym sektorze przy Zawilcowej, mają tam nawet legowisko. Odłownia jest, ale nie spełnia swojej funkcji, bo zwierzęta są bardzo inteligentne, nauczyły się z nią żyć, omijają ją szerokim łukiem.
Działkowcy nie kwapią się do stosowania repelentów. – Nie bardzo chcą z tego korzystać, bo to dość nieprzyjemny zapach, poza tym boją się chemii. Gdy miasto rzuciło ten środek na skraju parku od strony ul. Daszyńskiego, to podziałało, bo dziki przestały tamtędy chodzić. Natomiast nasz sektor atakują od strony zadrzewionej skarpy przy Krokusowej – mówi Kazanowski.
Jednym ze sposobów jest utrudnienie dzikom wejścia na teren działek. – Od strony laboratorium MPWiK zamontowaliśmy metalowe przęsło ogrodzeniowe, ale to dosyć duży koszt, około 100 zł z montażem – podkreśla prezes. – Mamy pomysł, by to zabudować deskami z odzysku, ale nie zlecimy tego żadnej firmie, bo to duży koszt. Zrobimy to sami. Myślę, że za dwa tygodnie.
W tym roku na terenie Lublina odłowiono 12 dzików. Ratusz zastrzega, że nie wszędzie może ustawić klatkę-pułapkę. – Ze względów bezpieczeństwa urządzenia te nie są umieszczane w miejscach ogólnie dostępnych dla mieszkańców, w pobliżu zabudowań, szkół czy placów zabaw – tłumaczy Czerwonka.