Potężna eksplozja magazynu ze skonfiskowanymi surowcami do produkcji ładunków wybuchowych w poniedziałek w Bejrucie zabiła co najmniej 100 osób, a aż 300 tysięcy straciło dach nad głową. O wydarzeniach z poniedziałku mówi Dziennikowi lublinianka, Agnieszka Mazur, która była tego dnia w stolicy Libanu.
- Gdzie pani była, kiedy doszło do wybuchu?
– Byliśmy w naszym mieszkaniu w Ashrafieh, około kilometra od portu. Nie działo się nic nadzwyczajnego. Liban od 1 sierpnia jest na lockdownie, więc w zasadzie aktywność mieszkańców była ograniczona do minimum. Narzeczony rozmawiał z siostrą przez telefon, a ja piłam kawę. Nagle usłyszeliśmy latające samoloty, co w zasadzie tutaj jest normalne. Od wielu lat nad Bejrutem krążą izraelskie samoloty, więc nikt się tym za bardzo nie przejmuje. Te jednak były inne, latały niżej niż zazwyczaj i były głośniejsze. Nagle usłyszałam wybuch. Wyszłam na balkon, ale nic nie widziałam. Zawołałam narzeczonego, przybiegł na balkon i krzyknął „Na podłogę!”. Siła uderzenia przerzuciła nas przez całą kuchnię. Nie wiem, jakim cudem nic nam się nie stało.
- Co było potem?
– Wstaliśmy, sprawdziliśmy, czy nic nam nie jest, wyszliśmy na klatkę schodową, czekając na następny wybuch. Nic się jednak nie działo. Chwyciłam za torebkę, kluczyki do samochodu, telefon i wybiegliśmy na zewnątrz. Mieszkanie zdemolowane, wyleciały, okna i drzwi. Zaczęliśmy sprawdzać co u sąsiadów, cały czas byliśmy czujni. Zaczęły się telefony od i do znajomych. Szybko doszły do nas pierwsze plotki, że to statek z fajerwerkami. Nikt w to jednak nie uwierzył, bo wszyscy słyszeliśmy samoloty. Na szczęście większość naszych znajomych i członków rodziny wyszła z tego cało. Niestety, ciocia narzeczonego zmarła z powodu uderzenia w głowę. Jeden z naszych znajomych od wczoraj jest w szpitalu, bo w całym ciele ma kawałki szkła.
Nie ma chyba budynku, który by to wytrzymał. Bejrut wygląda dzisiaj jak po miesięcznym bombardowaniu.
- Co się naprawdę stało?
– Ludzie mówią, że to Izrael zbombardował skład broni Hezbollahu, Izrael się wypiera, Hezbollah też. Nasz rząd natomiast twierdzi, że to był wybuch środków chemicznych przechowywanych w niewłaściwy sposób. Prawdy to my się chyba jednak nigdy nie dowiemy.
- Jak wygląda sytuacja w Bejrucie?
– Od wczoraj słychać dźwięk usuwanego z ulic szkła z domów, sklepów. Kto mógł, tak jak na przykład my, rozpoczął prace w nocy. Ludzie myślą, jak doprowadzić swój dobytek do porządku. Wszyscy skupiają się na „tu” i „teraz”. Wielu ludzi wyjechało, przede wszystkim dlatego, że nie było nawet możliwości, żeby wejść do domu, bo tak jest zniszczony, albo ze względu na zanieczyszczone powietrze. My też wybieramy się do domu w górach, żeby pooddychać świeżym powietrzem.
Ty też możesz pomóc
Organizacje pomocowe z Polski i całego świata organizują pomoc dla zniszczonego Bejrutu. Ratownicy poszukują ofiar i rannych w gruzowiskach. Na miejsce pojadą też polscy strażacy, lekarze i ratownicy. Zbiórkę organizuje m.in. Polska Akcja Humanitarna „SOS Bejrut”: „Kraj, który przyjął miliony uchodźców z sąsiedniej Syrii, sam teraz jest na granicy katastrofy humanitarnej” – apeluje PAH.