Policjanci szukają sprawcy fałszywego alarmu, który doprowadził do ewakuacji budynków KUL. Na uniwersytet trafił email, z informacją o bombie. Podobne listy rozesłano do innych uczelni w kraju, ale ewakuację zarządzono tylko w Lublinie.
List z informacją o podłożonym ładunku wybuchowym trafił w środę na skrzynkę mailową KUL. Z emaila nie wynikało, w którym gmachu miałaby się znajdować bomba. Rektor postanowił więc ewakuować ludzi ze wszystkich obiektów uniwersytetu. Akcja objęła kilkanaście budynków w całym mieście. Zajęcia zostały odwołane. Zamknięto również uczelnianą bibliotekę.
Policjanci i strażacy sprawdzili wszystkie budynki. Poszukiwania zakończyli przed godz. 19. Nie znaleźli żadnej bomby.
– Aktualnie prowadzimy postępowanie dotyczące wywołania fałszywego alarmu – mówi nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Będziemy wyjaśniać, kto wysłał informację o rzekomej bombie. Mamy już pewne ustalenia. Z oczywistych względów nie mogę o nich informować.
Listy z informacją o bombie trafiły w środę nie tylko na KUL w Lublinie. Taką wiadomość przesłano również na skrzynkę mailową wydziału zamiejscowego uczelni w Stalowej Woli. Informację o bombie otrzymały również Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Wrocławski oraz Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Listy z informacją o bombie przesłano również na Wawel oraz do klasztoru Paulinów w Częstochowie. Ewakuację zarządzono tylko w Lublinie.
– To była decyzja uczelni. Nigdy nie możemy bagatelizować takich zgłoszeń – zastrzega Renata Laszczka-Rusek.
Wszystkie listy wysłano z tego samego adresu mailowego. Ich autorowi grozi do 8 lat więzienia. Sprawca musi się również liczyć z obowiązkiem pokrycia kosztów akcji.