To będzie hit tegorocznej rekrutacji na lubelskich uczelniach. Po raz pierwszy dwie z nich wspólnie uruchamiają jeden kierunek: inżynierię biomedyczną. Absolwenci tych studiów za kilka lat mają być na wagę złota.
– Na każdej zmianie przy zaawansowanym sprzęcie medycznym, w więc m.in. przy tomografie, rezonansie czy komputerowej aparaturze chirurgicznej na salach operacyjnych, będzie musiał dyżurować inżynier – tłumaczy prof. Ryszard Maciejewski, prorektor ds. nauki lubelskiego Uniwersytetu Medycznego.
Dlatego to właśnie UM razem z Politechniką Lubelską uruchamia studia z inżynierii biomedycznej – już od października tego roku. Na kandydatów czeka 60 miejsc. – Rekrutację będziemy prowadzić my – mówi Iwona Czajkowska, rzecznik PL. – Ale zajęcia będą odbywały się w obu uczelniach naraz.
Na Uniwersytecie Medycznym studenci będą uczyć się przedmiotów typowo medycznych: anatomii, fizjologii czy biochemii. Specjalnie z myślą o tym kierunku utworzono nowy przedmiot: sztuczne narządy (gdzie studenci poznają sztuczną nerkę, płuco, serce czy protezy kończyn). Z kolei na politechnice młodzież zgłębi tajniki elektroniki, programowania, informatyki, mikroprocesorów i ultradźwięków.
Nauka będzie dwustopniowa. Po trzech i pół roku absolwenci otrzymają tytuł inżyniera, honorowany w całej Unii Europejskiej. Ale naukę będzie można kontynuować na półtorarocznych studiach magisterskich. Absolwenci otrzymają dyplom ukończenia obu uczelni.
– To nie tylko ciekawy kierunek studiów – zaznacza prof. Maciejewski. – To także dziedzina wiedzy, w której w najbliższym czasie możemy się spodziewać największego postępu. Badania najpoważniejszych amerykańskich placówek naukowych wskazują, że w ciągu ostatnich trzech lat odnotowaliśmy dwukrotny przyrost wiedzy z radiologii czy telemedycyny. To jest właśnie inżynieria biomedyczna.
Taki kierunek prowadzą już uczelnie w Gdańsku, Wrocławiu i Warszawie. – Uruchomiliśmy inżynierię trzy lata temu – mówi Ewa Chybińska, rzecznik Politechniki Warszawskiej. – Początkowo byliśmy zdziwieni, bo w pierwszym roku nie cieszyła się zbyt dużym zainteresowaniem. Wynikało to pewnie z braku odpowiedniej informacji dla kandydatów.
– Teraz to jeden z bardziej obleganych kierunków – dodaje Chybińska. – To coś, co ma przyszłość. A poza tym, jest po prostu bardzo ciekawe.
– Nie możemy stać z boku i patrzeć, jak świat idzie do przodu – podkreśla prorektor Maciejewski. – Połączenie informatyki i inżynierii z medycyną to przyszłość.