Szpitale w naszym regionie przekroczyły limity usług medycznych zakupione przez kasę chorych. Dlatego przyjmują mniej pacjentów.
Chociaż w Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Zamościu stoją puste łóżka, na operację czeka się nawet do lipca przyszłego roku. Żeby dostać się na planowe zabiegi w lubelskich szpitalach, też trzeba odstać swoje.
Pacjentka nie wymaga natychmiastowej hospitalizacji, dlatego musi ustawić się w kolejce i czekać. Dzieje się tak, ponieważ szpital, podobnie jak inne, wyczerpał zakontraktowane przez kasę chorych limity usług medycznych na ten rok. Ogranicza przyjęcia chorych do przypadków nagłych. Przypadki "nieostre” muszą czekać.
- Na kardiologię pięć miesięcy. Na ortopedię dwa. Na laryngologię sześć tygodni. Na chirurgię ogólną trzy tygodnie - wylicza Ryszard Śmiech, zastępca dyr. ds. administracyjnych szpitala.
W szpitalu "papieskim” w Zamościu podobnie. Tam zapełniona jest tylko kardiologia i onkologia. Na innych oddziałach stoją puste łóżka.
- Szpital jest jak szewc. Wykonuje usługi na zamówienie - mówi Andrzej Mielcarek, dyrektor szpitala. - Przez dwa kwartały przyjmowaliśmy wszystkich pacjentów. Przekroczyliśmy limity o 7,5 mln zł. A kasa chorych zaproponowała nam tylko 900 tys. zł zapłaty. W drugim półroczu zakazałem ordynatorom przekraczać limity.
W szpitalach mówią, że nie praktykują operowania pacjentów, którzy chcieliby opłacić zabieg, aby ominąć kolejkę. Jest to bezprawne. Pacjent płaci za leczenie tylko wtedy, kiedy nie jest ubezpieczony. Za pacjenta należącego do innej kasy niż lubelska płaci kasa, do której operowany należy. - Takich przypadków jest kilka miesięcznie - mówi Waldemar Kędziora, ordynator oddziału okulistyki szpitala w Zamościu.
Wszystkie szpitale twierdzą, że kasa chorych płaci za mało za usługi wykonane ponad zakontraktowane limity. Dlatego m.in. popadają w długi.
Anna Józefczuk-Majewska, rzecznik prasowy LRKCh, przekonuje, że kasa chorych w wielu przypadkach zwraca 100 proc. ceny usług wykonanych ponad limit. - Tyle płacimy m.in. w oddziałach noworodkowym, ortopedycznym, endokrynologicznym, chemioterapii. 96,9 proc. na oddziałach gruźlicy i chorób płuc, 62 proc. w chirurgii, 39 proc. w położnictwie.
Ewa Stępień, Zofia Sawecka, (gm)