110 ze 155 placówek oświatowych prowadzonych przez miasto Lublin przyłączyło się w poniedziałek do strajku. Wbrew wcześniejszym obawom akcja protestacyjna przebiega bardzo spokojnie.
- Akcja strajkowa trwa w 32 z 64 miejskich przedszkoli oraz w 11 z 17 burs, internatów, czy poradni psychologiczno-pedagogicznych – wylicza Ewa Dumkiewicz - Sprawka, dyrektor wydziału oświaty i wychowania Urzędu Miasta w Lublinie.
Do protestu przyłączyły się wszystkie samodzielne licea ogólnokształcące oraz jedyne lubelskie gimnazjum – Gimnazjum nr 2. Strajk objął też 95 procent szkół podstawowych (36 z 38 placówek) oraz 83 proc. zespołów szkół zarówno ogólnokształcących jak i zawodowych. Strajkują pracownicy czterech Specjalnych Ośrodków Szkolno-Wychowawczych.
- We wszystkich szkołach, w których trwa akcja strajkowa zapewniona jest opieka. Pracują świetlice szkolne. W niektórych placówkach pracuje część lub nawet wszyscy pracownicy niepedagogiczni. Dlatego działają kuchnie – mówi Dumkiewicz - Sprawka.
- Sytuacja nie może przekładać się na uczniów i rodziców – podkreśla Mariusz Banach, zastępca prezydenta miasta Lublin ds. Oświaty i Wychowania i dodaje, że dlatego niezagrożone są egzaminy. Bez względu na strajk w środę rozpocznie się egzamin gimnazjalny, a w przyszły poniedziałek – egzamin ósmoklasisty. – Podkreślić trzeba, że z wielką wyrozumiałością do strajku nauczycieli podeszli rodzice, którzy najczęściej nie posłali swoich dzieci do szkół.
Dla przykładu w podstawówkach nr 1,2 i 5 nie przyszedł żaden uczeń. W SP nr 3 i 6 – pojawiło się po sześciu uczniów, a w SP 4 – 21. - Byliśmy przygotowani na odbieranie wielu telefonów od oburzonych rodziców, ale odebraliśmy tylko jeden taki telefon – przyznaje Banach .- Znacznie bardziej obawialiśmy się o sytuację w przedszkolach, ale i tam przeprowadziliśmy tylko dwie interwencje. Dlatego śmiało możemy powiedzieć o pewnego rodzaju odpowiedzialności społecznej.
Służby mundurowe i wydział zarządzania kryzysowego przez cały dzień kontrolowały miejsca, w których zbiera się młodzież i śledziły miejski monitoring.
- Nie po to, żeby śledzić młodzież, która nie poszła do szkół, ale po to żeby zapewnić im bezpieczeństwo – podkreśla Jerzy Ostrowski, dyrektor wydziału bezpieczeństwa mieszkańców i zarządzania kryzysowego. - Żadne niepokojące sytuacje nie zostały odnotowane.